czwartek, 31 grudnia 2015

LBA 3 *.*

He he he... Kolejne LBA... tia... Tym razem nominację otrzymałam od Sary, wielkie dzięki. Jeśli ktoś z was jest zainteresowany to tutaj macie :*LINK*: Bez zbędnego pisania wstępu przejdźmy do naszych pytań. :D

***

1. Masz zwierzątko ? Jeśli tak, to jakie.
Zwierzątek ci u mnie dostatek. :D Mam psa i kota. :)

2. Jakiej muzyki słuchasz ?
Słucham dużo i prawie wszystko, co wpadnie mi w ucho. Nie mam jakiegoś konkretnego rodzaju muzyki, po co się ograniczać. :) Ostatnio poszłam bardziej w rock, ale słucham też różnych nightcore'ów. No i muszę pozostać wierna swoim ulubionym Vocaloidom (Drogi czytelniku, jeśli nie wiesz co to jest, to wpisz to google, a dowiesz się czegoś ciekawego :D ).

3. Jest rzecz, którą kochasz robić ? (oprócz pisania)
Lubie poczytać dobrą książkę albo mangę, oglądać jakieś filmy, anime lub seriale i posłuchać muzyki. :)

4. Twój ulubiony przedmiot w szkolę ?
Uwielbiam matematykę. Te liczy ! Te równania ! Te cyferki ! *.* Tak wiem dziwny ze mnie człowiek. -__-

5. Jak lubisz spędzać wolny czas ?
Najlepiej mi w domku, chociaż zdarza mi się wychodzić czasem gdzieś ze znajomymi. Oprócz tego lubię popisać i porobić wszystkie inne rzeczy wymienione w pytaniu 3.

6. Masz jakieś opowiadania, które piszesz do "szufladki" ?
Tak, jasne że tak. W mojej "szufladce" jest fanfic z Igrzysk Śmierci i projekt "Kotołak i Człowiek", oczywiście pewnie i tak kiedyś zrobię z tego blogi. :D Oprócz tego piszę też wierszę i teksty piosenek.

7. Twoja ulubiona książka ?
Z tego co pamiętam to w pierwszym LBA pisałam o "Na skraju jutra", ale wiadomo że kobieta zmienną jest. :D Od tamtego LBA minął szmat czasu i już zdążyłam zmienić ulubiony tytuł, teraz uwielbiam serie "GONE: Zniknęli"- Michael Grant.

8. Jak często sprawdzasz bloggera ?
I tu mnie masz. O.o Wiedziałam, że kiedyś padnie to pytanie... No dobra, domyślałam się! Sprawdzam bloggera co najmniej raz dziennie (chyba O.o).

9. Jakie potrawy lubisz jeść na święta ?
Uwielbiam sałatkę i pierogi z kapustą i grzybami. Są takie dobre. :P

10. Twoja ulubiona tematyka opowiadań/książek ?
Tylko fantastyka, chociaż zdarzają się wyjątki.

11. Zadowolona z nominacji ? xD
Jasne, że tak. Każda z tych nominacji to fajna zabawa, zwłaszcza odpowiadanie XD, chociaż z tym myślenie to różnie. Wielkie dzięki za tą nominacje, a tak na marginesie: Zabrakło ci 11 pytania czy co?! XD (spokojnie to żart :D ). No i korzystając z okazji, życzę Ci super nowego roku i żeby następny rok był tak pełen weny i chęci do pisania (a nawet bardziej) jak poprzedni. :)

***

Ale skoro składam życzenia Sarze to wypada i wam, co nie ? Życzę wam spełnienia swoich postanowień noworocznych, marzeń oraz życzę wam, żeby 2016 był jeszcze lepszy od 2015. A i jeszcze życzę (boże jak ja nadużywam dzisiaj tego słowa) i wam i sobie kolejnego wspólnego roku. Bo pamiętajcie ten blog nie jest dla mnie, tylko dla was i tworzą go ci, którzy czytają każdy rozdział i dobrze się bawią obserwując rozwój pisanej tu opowieści. Ojej jak sentymentalnie się tu zrobiło XD. Jeszcze raz wesołego nowego roku, a teraz gdzie te kieliszki ?! Pa pa :* <toast>

wtorek, 29 grudnia 2015

LBA 2 O.o

Nie spodziewaliście się drugiej edycji co ? Hehe... Ja też nie XD Dobra, nominacje dostałam od Aika'san, a jeśli ktoś czuje głód niewiedzy i pyta się "Kto to jest ?! Wtf ?!!!" to tutaj specjalnie dla was (i innych) ^^Link^^. Ok skończyło się ględzenie dawać te pytania !!!

***

1. Ulubiony kolor ?
Niebieski ^^

2. Lubisz czytać kryminały ?
Niestety, ale nie. Nie wiem nawet czy jakiś kiedyś przeczytałam XD

3. Dlaczego akurat taka tematyka bloga, a nie inna ?
Boże w moim wykonaniu to może być temat rzeka, ale postaram się to szybo skrócić. Ogólnie z blogami startowałam 4 razy i za każdym razem poniosłam porażkę (tia 4 klęski) i kiedyś jak grałam w SF stwierdziłam, że jak znowu wystartuje z jakimś pomysłem to nikt mi głowy nie urwie. No i postanowiłam, że ok dobijamy do 5. Pomysłów miałam megaa dużo, ale że z SF jestem bardzo związana, serio jak odkryłam te grę były tam tylko 3 odcinki, a dzisiaj jest ich 28. No i tak sobie pisałam do szuflady ten mój fanfic, aż go tu wrzuciłam. Jak widać do 5 razy sztuka :D

4. Gdzie szukasz inspiracji, kiedy Twoja wena zgubiła się w lesie ?
Najczęściej wena przychodzi tak sobie kiedyś tam, ale jak nie mam pomysłu, a czas mnie goni to po prostu oglądam jakiś film albo czytam jakąś książkę i tadam wena wraca ^^

5. Co naprawdę Cię irytuje ?
Hmm... Irytuje mnie kiedy jakaś osoba, która nawet nie zada sobie trudu żeby nie poznać nagle obgaduje mnie ze wszystkimi. Ogólnie chodzi mi bardziej o osoby typu obgaduje każdego z każdym. Naprawdę nie lubię takich rzeczy to takie wkurzające.

6. Lubisz chodzić na zakupy ?
Jeżeli mam iść po książkę czy coś w tym stylu to tak mogę siedzieć godzinami w tym sklepie, ale jak mam iść po jakieś ciuchy to zachowuje się jak przysłowiowy "facet". Idę, mierze, kupuje i na książki *.*

7. Gdy byłaś mała, czy miałaś jakiś przedmiot, który Cię uspokajał ?
Miałam swojego kochanego misia Kokardkę, tak wiem imię jest po prostu cudowne, ale hej była dzieckiem ! Wracając nawet dzisiaj go mam siedzi sobie na fotelu cały pozszywany, ale jest. :)

8. Jaką porę roku lubisz najbardziej ?
Najbardziej kocham jesień. Oprócz tego, że akurat tam wypadają moje urodziny to jesień jest super porą roku. No wiecie deszcz, który lubię i te kolorowe liście, które są naprawdę cudowne. Po prostu kocham <3

9. Potrafisz zorganizować sobie czas, tak, żeby Ci się nie nudziło ?
Nie, ja po prostu robię to na co akurat mam ochotę. W najgorszym przypadku śpię. :D

10. Często wychodzisz na dwór ?
Jestem typem domownika, ja po prostu na zewnątrz się nudzę. Wole spędzać czas przy anime, książce albo na pisaniu, a nie na odmrażaniu sobie swoich 4 liter. XD

11. Lubisz anime ? Jeżeli tak, jakie anime lubisz bardziej od innych.
Uwielbiam Kuroko no Basket - anime sportowe. Tam koszykówka wygląda jak sztuka, gdyby tak było w prawdziwym życiu och... wtedy to bym w nią grała, że cho cho. No i jest tam wiele fajnych postaci, które uwielbiam, nawet zaczęłam ostatnio kupować mangę. :)

12. Jeśli jesteśmy już w temacie anime, czy jesteś Otaku ?
Nie nie jestem otaku. Ja tylko lubię anime, mangę i trochę interesuje się Japonią... no dobra może jestem, ale się takowym (mondre słowo XD) nie czuje.

13. Czy coś kolekcjonujesz ?
Idioci się liczą ? Nie no dobra, na serio to kolekcjonuje książki, mangi i karteczki z opowiadaniami XD Tak wiem moje życie jest pasjonujące XD

***

Dobra, skończyły mi się już pytania. Jeszcze raz dzięki za nominacje Aika'san. Miło było sobie powspominać początek bloga, ale limit pytań został wyczerpany :( Nie mam już kogo nominować, zobaczymy się w nowy roku, więc wszystkiego naj na nowy rok :D Baj baj ^^

piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 13

DZIEŃ 3
Podejrzani: Amber, Klementyna, Kastiel. Muszę udowodnić, że któreś z nich to zrobiło. Czas poszukać dowodów.
***
Drzwi do pokoju gospodarzy trzasnęły, kiedy Renn wpadła do niego jak błyskawica. Dziewczyna była zdyszana. Cały dzień szukała głównego gospodarza, tylko po to by porozmawiać o jej przemyśleniach. Po drodze natknęła się na Melanię, a ta kazała jej sprawdzić tutaj, czy chłopaka wciąż nie ma.
- Nataniel, jesteś tutaj? - zawołała czerwonooka.
- Tutaj. - Nataniel pomachał jej zza biurka.
- Nareszcie - westchnęła. - Słowo daję, przeszukałam całą szkołę, a ty byłeś tutaj jak zawsze. - Uśmiechnęła się z ulgą.
- Trzeba było zacząć od tego miejsca albo złapać mnie po lekcji. - Zaczął przeglądać jakiś segregator.
- Złapać ciebie? Po lekcji? - Zaśmiała się dźwięcznie. - To już wolę szukać notatnika Lysandera, to przynajmniej jest możliwe.
- Daj spokój. - Chłopak zarumienił się. - Ja po prostu lubię spędzać tutaj przerwy.
- Wiesz jak to się nazywa? - Spojrzała mu prosto w oczy. - Pracoholizm.
- Miałaś jakąś sprawę do mnie? - zapytał zmieniając temat.
- Chciałam zapytać czy kogoś nie podejrzewasz?
- Podejrzewam? O co? - Spojrzał zaciekawiony.
- Przecież, musimy znaleźć złodzieja sprawdzianów.
- O tak. - Nataniel podrapał się w tył głowy. - Słuchaj Renn... jeśli o to chodzi, to nie musisz mi już pomagać. - Spojrzał na nią znacząco.
- Co?! Żartujesz sobie ze mnie?! - oburzyła się.
- Uspokój się. Po prostu uważam, że pomogłaś wystarczająco znajdując klucz. Teraz sam sobie poradzę.
- Jasne, nie wątpię - odpowiedziała chłodnym tonem.
- Czy ty coś sugerujesz? - zapytał lekko rozdrażniony chłopak.
- Nie, zupełnie nic nie sugeruję - odpowiedziała z sarkazmem.
Nie czekając na reakcję ze strony chłopaka Renn trzasnęła drzwiami i wzburzona wyszła na hałaśliwy, szkolny korytarz. Tysiące myśli zaczęło krążyć jej po głowię. Była tak strasznie zawiedziona i wściekła. Dureń! Jak może spokojnie siedzieć i patrzeć na jego starania? Nie zostawi go samego. Właśnie! To nie w jej stylu! Skoro nie może na niego liczyć to sama znajdzie złodzieja. Przecież gdzieś musiał zostawić jakiś ślad, małą wskazówkę, która czeka na znalezienie. Tylko gdzie jej szukać?! Hmm... Gdyby się nad tym dokładnie zastanowić to jedynym, pewnym miejscem jest pokój nauczycielski, a dzisiaj rada pedagogiczna. Jeżeli udałoby się jej zmieścić w dziesięciu minutach nikt nie zauważyłby jej zniknięcia.
Renn szybko przeszła do czynów. Nie wzbudzając podejrzeń spokojnie przeszła pustym korytarzem, aż dotarła do drzwi pokoju nauczycielskiego. Rozejrzała się po korytarzu i spokojnie nacisnęła klamkę. Drzwi nie ustąpiły, zostały zamknięte na amen (a dokładniej na klucz). Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni spodni wsuwkę do włosów, znowu upewniła się, czy nikogo nie ma w pobliżu. Zaczęła majstrować wsuwką w dziurce od klucza. Zabawne, nigdy nie myślała, że przyda jej się ta sztuka. Następnym razem postawi swojemu młodszemu bratu wielki deser lodowy za nauczenie jej tak przydatnej rzeczy. Zamek kliknął i drzwi do pokoju stanęły otworem.
Czerwonooka na palcach weszła do pomieszczenia i zaczęła w nim myszkować. Po chwili przypomniała sobie o drzwiach i na powrót je zamknęła. Dziewczyna podeszła do szafek z aktami uczniów. Zaczęła szukać konkretnych nazwisk, po wyciągnięciu teczek poszukała kart ocen. Na wszelki wypadek zrobiła zdjęcia telefonem. W końcu powoli rozejrzała się po całym pomieszczeniu. Prawię poddałaby się, gdyby nie zauważyła małej, turkusowej kulki. Wszędzie było ich pełno. Renn schyliła się pod stolik i zobaczyła rozerwaną bransoletkę.
Bransoletka bez wątpienia należała do dziewczyny, na sznurku zostało parę turkusowych perełek. Naglę usłyszała szczęk zamka. W panice zaczęła szukać kryjówki.
- Szlak! - usłyszała zza drzwi.
Renn szybko wpadła za szafę.
Kliknięcie.
Ktoś wszedł do pokoju nauczycielskiego. Kroki powoli zbliżały się do jej kryjówki, co jakiś czas przystając. Po chwili do uszu dziewczyny doszedł trzask, jakby coś ciężkiego z impetem uderzyło o podłogę.
- Panie Farazowski! - krzyknęła oburzona nauczycielka biologi.
Była to straszna, nudna i poważna kobieta w średnim wieku. Cały czas chodziła w „babcinych” garsonkach, każdy kolor zakładała innego dnia, np. w poniedziałek niebieski, a w czwartek różowy. Włosy upinała w ciasny kok, a twarz malowała w staromodny sposób - oczy pomalowane niebieskimi cieniami, a usta krzykliwie podkreślone czerwoną szminką - co powodowało dość zabawną reakcję uczniów. O nie, tylko nie myślcie, że taka zabawa była też na lekcji. Biologia spokojnie konkurowała o miano najnudniejszej lekcji razem z lekcjami języków obcych. Dlaczego? To banalnie proste, uczniowie zamiast słuchać długich wykładów jak na historii po prostu przepisywali wszystkie możliwe definicje jakie znaleźli w podręczniku. Właśnie dlatego nauczycielka biologi został przezwana Formułką, najnudniejszą nauczycielką Słodkiego Amoris.
- Prze-przepraszam - odezwał się pan Farazowski.
- Na miłość boską! Proszę na następny raz uważać!
Nauczyciele rozmawiając o czymś tam ruszyli znowu w stronę pokoju nauczycielskiego. Osoba w pomieszczeniu zaczęła wyraźnie panikować. Kroki zaczęły zbliżać się coraz szybciej w stronę kryjówki dziewczyny.
- Co ty tu robisz? - zapytał szeptem Nataniel.
- A nie widać?! - odpowiedziała cicho pytaniem na pytanie.
- Ciszej. - Chłopak wepchnął się obok niej.
- Ej! Znajdź sobie własną kryjówkę. Nie mam zamia...
- Cicho. - Nataniel zakrył dłonią usta dziewczyny.
Policzki Renn zapłonęły czerwienią, podobnie jak policzki chłopaka. Dla uspokojenia dziewczyna zaczęła głęboko oddychać. Nataniel pachniał trochę jak nowe książki i proszek do prania? Z zamyślenia wyrwał ją trzask otwieranych drzwi.
- Otwarte? - zdumiał się Farazowski. - Pewnie nie zamknąłem.
Para za szafą wysłuchała długiej reprymendy Formułki o zapominalstwie i jego konsekwencjach. Nauczyciele krzątali się jakiś czas  po pomieszczeniu, aż wyszli na korytarz. Uczniowie poczekali, aż zamek kliknie. Potem nasłuchiwali kroków odbijających się echem po korytarzu. Po czasie, który wydawał się wiecznością kroki ucichły.
Para wyszła za swojej kryjówki.
- Renn co ty tu robisz? - zapytał ponownie Nataniel.
- Nie twój interes - burknęła dziewczyna.
- Wiesz co by się stało, gdyby pan Farazowski cię tu znalazł? Wiesz co zrobiłaby ci Formułka?
- Nie zapominaj, że ciebie też to dotyczy. - Szturchnęła go w klatkę piersiową.
- Wiem. Chciałem po prostu coś sprawdzić. - Ominął jej spojrzenie.
Dziewczyna nie zwracając już na niego uwagi podeszła do drzwi i szarpnęła za klamkę. Klamka nawet nie drgnęła. Farazowski musiał zamknąć drzwi.
- Cholera - mruknęła pod nosem.
- Co się stało? - Nataniel stanął za nią.
- Zamknięte. - Dziewczyna pokazała na drzwi.
- Spokojnie, mam klucz. - Wyciągnął przedmiot z kieszeni. - Zaraz otworzę.
Zamek kliknął, a Renn rozejrzała się po korytarzu i czym prędzej wyszła z pokoju nauczycielskiego. Bez żadnego „dziękuję”, bez „cześć”, ale za to z dowodem.
Zdobyła swoją małą wskazówkę, która była jej tak potrzebna. Czas wszystko dokładnie przemyśleć w domu, na spokojnie, z pamiętnikiem i kubkiem kakao w ręce.

***

Hej, hej, hej :D Już święta, no dobra~ święta za parę dni ale co tam. Ważne, że już napisałam rozdział, przyjmijmy że to taki prezent ode mnie dla was. Z okazji Bożego Narodzenia i Sylwestra życzę wam wszystkiego najlepszego, duuuużo prezentów, jedzonka (zwłasza jedzonka :3 ) i oczywiście wesołego Sylwestra ^^. Ok nie jestem mistrzem składania życzeń bądźmy szczerzy. Mimo to liczy się gest :) Wiecie co ? Brak mi tematu do pisania XD Dobra kończę, zachęcam was do komentowania, zwłaszcza że dzisiaj więcej opisów (chyba).
Fochatka życzy wesołych świąt i odmeldowuje się !

piątek, 27 listopada 2015

LBA ^^

Dostałam swoją pierwszą nominacje, dzięki Marumi. Jeśli ktoś jest zainteresowany to zapraszam *.*LINK*.*. Na wszystkie 11 pytań odpowiem szczerze i jak najszybciej <Fochatka, a tak się da ?> Hahaha, jasne, że nie :P

***

1. Co lubisz robić w zimne dni ?
Jak to co ? Pisać, piszę wszędzie gdzie to jest możliwe, ale oprócz tego lubię też posiedzieć z dobrą książką i kubkiem kakao, pograć na komputerze, docierać do kresu internetów, a no i słucham muzyki. :D

2. Co być chciała dostać od swojego najlepszego przyjaciela ?
Wystarczy mi to, że jest :D Tak kochanie to o tobie. Zawsze mnie wspierasz, mówisz co jest źle i co ci się podoba, dajesz mi rady (czasem złe), a przede wszystkim zawsze słuchasz każdego pomysłu na jaki akurat wpadnę. Nawet jeśli tylko tępo kiwasz głową (tak zauważyłam -__-) to i tak mnie słuchasz. Jedyne czego chcę to więcej uwagi :)

3. Twoje ulubione słodycze ?
Czekolada ! Kocham CZEKOLADĘ !!! Z niej można zrobić wszystko co słodkie. Mniam <3

4. Czy lubisz bajki Disneya ? Jeśli tak, to jakie ?
Kocham je, te bajki to całe moje dzieciństwo. Pierwszą bajką jaką zobaczyłam był "Król Lew", do dzisiaj chętnie go oglądam (wszystkie części) i mam do niego wielki sentyment. Z innych bajek uwielbiam wszystkie Księżniczki Disneya, "Jak wytresować smoka", "Kraina Lodu", "Strażnicy Marzeń", "Merida waleczna" i jeszcze masę innych, ale na pewno jest ich dużoooooo.

5. Jakimi wartościami starasz się kierować w życiu ?
Ojeju -.- Czy to pytanie retoryczne ? Ha ha ha słaby żart -_- Marumi do czego ty mnie tu kobieto zmuszasz ? Dobra... Myślę... Myślę... Myślę, że najważniejsze jest dla mnie dobro moich przyjaciół. Skoczyła bym za nich w ogień i ja i oni dobrze wiemy, że nie ważne co by się działo zawsze będę po ich stronie i zawsze im pomogę. Bo znam ich wartość w moim życiu, a oni uświadamiają mi jak jest moja wartość w ich życiu.

6. Trzy twoje ulubione piosenki ?
Słucham wiele japońskich kawałków, więc:

7. Z jakimi dodatkami lubisz pizzę ?
Musi być mięso *.* Nie ważne jakie - ale mięso.

8. Jaka jest twoja ulubiona książka ? Za co ją lubisz ?
Mam tyle ulubionych książek... Ciężko wybrać... Na te chwilę mam wielki sentyment mam do powieści pt. " Na skraju jutra" Autor: Hiroshi Sakurazaka. Książkę wypatrzyłam w Biedronce i od razu wiedziałam, że to jest coś co muszę mieć. Sama książka opowiada o żołnierzu, który utknął w pętli czasowej. Gdy zginie na bitwie cofa się do ranka poprzedniego dnia. Przeżywa tak kilkaset bitw i w między czasie zawiązuje kontakt z  tajemniczym sprzymierzeńcem. Sam opis fabuły jest ciekawy, a sama książka tak mnie pochłonęła, że czytałam ją nawet na lekcjach i skończyłam całą w dwa dni. Kocham ją za fabułę i oprawę graficzną.

9. Kto jest twą inspiracją/autorytetem ?
Może to niezbyt skromne, ale ja sama i moje życie. Często wcielam się w różne rolę np. kiedy piszę jakiś rozdział nie myślę o tym co bohater by zrobił, tylko co ja bym zrobiła. Oprócz tego jest jeszcze wiele książek, anime i piosenek z których treść pobudza mnie do pisania. No i oczywiście sam sf, jak tylko widzę nowy rozdział to od razu chce mi się pisać.

10. Co myślisz o plastykach/muzykach ?
Kocham takich ludzi. Moi znajomi, a nawet przyjaciele są bardzo uzdolnieni w wielu takich kierunkach, więc jak tu takich ludzi nie lubić ? Sama nawet piszę teksty piosenek, które mam nadzieje wam kiedyś zaprezentować.

11. Czego się obawiasz ?
Moi znajomi się ode mnie odwrócą lub ktoś zabroni mi robić to co kocham... To byłoby okropne :(

***

Dobrnęliśmy z tym do końca dziękuje za nominację jeszcze raz :) Zostałam zmuszona do myślenia ale było super ^^. Sama też zamierzam nominować parę osób, ja aspołeczniak XD nominuję:
Marumi - "Otulona uczuciem"

A oto pytania:
1. Czytasz książki ? Jeśli tak, to jakie ?
2. Twoim zdaniem - jakie zwierzę cię przypomina ?
3. Co najbardziej lubisz/podziwiasz w ludziach, a czego nie znosisz/nienawidzisz ?
4. Co lubisz robić oprócz pisania ?
5. Na tę chwile w jaki zawodzie widzisz siebie ?
6. Dlaczego założyłaś swojego bloga ?
7. Co daję ci siłę do pisania ?
8. Jaka jest twoja ulubiona pora roku ? Dlaczego akurat ta ?
9. Jaki film lubisz najbardziej ?
10. Jaka jesteś w towarzystwie ?
11. Jedna cecha którą w sobie lubisz i jedna wada, której chcesz się pozbyć ?

środa, 11 listopada 2015

Rozdział 12

DZIEŃ 2
Renn spokojnie wyszła z sali A, podeszła do drzwi od pokoju gospodarzy. Chwyciła za klamkę.
- Ej! Poczekaj chwilę! - ktoś za nią zawołał.
Renn odwróciła się i zobaczyła biegnącą w jej kierunku dziewczynę. Miała ciemno fioletowe włosy i intensywne niebieskie oczy. Ubrana była w zieloną, dresową sukienkę i przypiętą do niej plakietkę z napisem „Dziennikarka”.
- Tak? - zapytała z wahaniem.
- Jestem Peggy, dziennikarka gazetki szkolnej. - Uścisnęła jej rękę. - Chodzimy razem do klasy.
- Coś chciałaś?
- Oczywiście, że tak. Jesteś tutaj nowa i muszę przeprowadzić z tobą wywiad.
- Co proszę?
- No wiesz, tajemnicza, nowa uczennica odkrywa parę swoich sekretów. To... Dlaczego przeniosłaś się do Słodkiego Amoris? - Przystawiła Renn dyktafon do ust.
- Słuchaj, nie mam czasu na wywiad.
- Och, daj spokój to tylko kilka minut. - Peggy przewróciła oczami.
- A nie znalazłaś przypadkiem jakiegoś klucza? - zapytała Renn.
- Nie, a co szukasz czegoś? - Peggy jeszcze bliżej przystawiła dyktafon.
- Nie, nic nie szukam - skłamała blondynka.
Renn odwróciła się i otworzyła drzwi pokoju gospodarzy.
- Hej! A wywiad? - Peggy złapała drzwi.
- Może inny razem. - Renn uśmiechnęła się i zamknęła drzwi przed nosem dziennikarki.
„Uff... Co za natrętna dziewczyna. Dobrze, że udało mi się ją spławić.” odetchnęła w myślach.
- Szukasz czegoś? - zapytał ktoś inny.
- Aaaaa! - Renn wrzasnęła. - Boże... - Złapała się za serce.
- Przepraszam... nie powinnam cię tak pytać znienacka - powiedziała zaczerwieniona dziewczyna.
Dziewczyna zrobiła się czerwona jak burak i poprawiała nerwowo swoje brązowe włosy. Niebieskie oczy były utkwione w podłodze, ręce zajęły się wygładzaniem błękitnej bluzki i białej spódnicy - oczywiście zgodnej z regulaminem szkolnym. Serce Renn nareszcie się uspokoiło.
- Naprawdę przepraszam. - Dziewczyna znowu wygładziła spódnice.
- Spokojnie, nic się nie stało. - Renn spojrzała na dziewczynę. - Jesteś Melania, prawda?
- Tak, ale skąd znasz moje imię? Jeszcze nie rozmawiałyśmy.
- Jesteś przewodniczącą naszej klasy, co nie?
- Tak, a w międzyczasie pomagam Natanielowi. - Uśmiechnęła się.
- Ja też mu teraz pomagam, w sprawie tych sprawdzianów.
- O! - Melania spuściła wzrok, wyglądała na zawiedzioną. - Uważam, że to co się stało jest okropne - powiedziała zasmucona.
- Też tak uważam, to niesprawiedliwe, że dyrektorka chce go ukarać. A właśnie, nie znalazłaś ostatnio jakiegoś klucza? - zapytała Renn.
- Nie, przykro mi.
Melania podeszła do szuflady i zaczęła w niej czegoś szukać.
- Melanio, znalazłaś już te teczki? - Nataniel wszedł do pomieszczenia - Renn, co ty tu robisz?
- Chciałam się zapytać czy nie znalazłeś swojego klucza - powiedziała rumieniąc się.
- Nie, przeszukałem cały dom i szkołę, ale nic nie znalazłem. A ty?
- Ja też jeszcze nic nie mam. Popytałam już parę osób i żadna nie znalazła klucza - powiedziała zawiedziona.
- Wiesz nie musisz mi już pomagać. - Nataniel zarumienił się.
- Przestań tak mówić! Teraz jest długa przerwa i większość osób siedzi na dziedzińcu, to żaden kłopot ich popytać - powiedział i odwróciła się do drzwi.
- Jak uważasz. Powodzenia. - Renn wyszła z pomieszczenia.
Czerwonooka dziarsko wkroczyła na dziedziniec, rozejrzała się uważnie po całej okolicy. Wszędzie na ławkach siedziały grupki uczniów.
Lysander rozmawiał pod drzewem z jakąś śliczną białowłosą dziewczyną, przy czym szukał czegoś w trawie, dalej Ken czytał swoje ulubione pismo naukowe. Na środkowej ławce Amber wystawiała swoją twarz - z nadmiarem tapety - na promienie słońca, po jej prawej stronie Li poprawiała swój - nadal idealny - makijaż, z kolei Charlotte bawiła się jednym z kolczyków nad brwią. Renn niepewnie poszła w stronę drzewa.
- Hej, Renn! Chodź do nas. - Dziewczyna obróciła się i zobaczyła machającą do niej Iris.
Rudowłosa stała między rabatkami klubu ogrodników. Renn podeszła do niej szybkim krokiem.
- Część Iris, mam do ciebie jedno pytanie...
- Cicho, cicho, najpierw chciałabym ci kogoś przedstawić.
Renn zerknęła, za Iris stały dwie dziewczyny.
Pierwsza miała ciemną karnację i krótkie czarne włosy. Na głowie nosiła czarną czapkę z neonową gwiazdą, wzrok przyciągała bluzka z dużym dekoltem i czarne jeansowe spodenki odsłaniające pępek oraz kawałek bielizny. Całość była podkreślona szalikiem, rękawiczkami i kolanówkami w pasujących kolorach. Murzynka miała bardzo potężną sylwetkę i niesamowite kształty.
Druga dziewczyna była jej całkowitym przeciwieństwem, krucha i mała, ubrana w prostą, szarą sukienkę z fioletowymi akcentami. Jej krótkie, fioletowe włosy były posplatane w kilka warkoczyków. W swoich drobnych - przystrojonych w szare rękawiczki - dłoniach trzymała wielką zieloną teczkę.
- To jest Kim i Violetta. Jeszcze ich nie poznałaś, ponieważ były na wymianie międzyszkolnej
- Jestem Kim, mała... - Iris spojrzała na murzynkę. - To znaczy Renn.
- A j-ja jestem Violetta - powiedziała cicho druga dziewczyna.
- Miło mi was poznać. Czy mogę was o coś zapytać? - zapytał uprzejmie czerwonooka.
- Wal śmiało - powiedziała Kim.
- Dobra, nie widziałyście przypadkiem żadnego klucza? - Iris i Kim przecząco pokręciły głowami.
- Nie znalazłam żadnego klucza, ale natknęłam się na to. - Violetta podała Renn notatnik.
- Dzięki... - Renn zaczęła obracać przedmiot. - To chyba Lysandera, oddam mu to jak tylko go zobaczę.
Po krótkiej rozmowie z dziewczynami Renn poszła w kierunku ławki na której siedział Ken.
- Hej Ken. Co czytasz?
- O! H-hej Renn. - Chłopak zrobił się czerwony jak burak. - T-tak właściwie to...
- Ken! -zawołał ktoś. - Odrobiłeś już moją pracę domową?
- K-k-klementyna! Miało cię nie być w tym tygodniu! - zawołał przerażony chłopak.
Czerwonooka podążyła za wzrokiem Kena i zobaczyła niską dziewczynę ubraną od góry do dołu w róż. Zaczynając na ubraniu, przez makijaż po dodatki. Jedyną nieróżową rzeczą była jej jeansowa kurtka. Kiedy szła w ich stronę poprawiła swoje rude włosy, a zielone, przebiegłe oczy świdrowały nieprzyjemnie Renn, która odpowiadała takim samym spojrzeniem.
- Tak, tak... Ale moja mama zmieniła zdanie, dlatego potrzebuję zadania domowego. - Uśmiechnęła się słodko.
- Dobrze... - Ken wyciągnął swoją teczkę.
- Nie tak szybko. - Renn wyrwała teczkę z rąk chłopaka. - Nie widziałaś czasem klucza?
- Najpierw daj mi teczkę, bo inaczej nie odpowiem. - Klementyna zmarszczyła brwi.
- O nie, najpierw odpowiedz, inaczej wyrzucę te teczkę.
- Nie widziałam żadnego klucza. - Dziewczyna sięgnęła po teczkę. - A teraz oddawaj!
- Nic z tego. - Renn oddała teczkę Kenowi, a Klementyna odeszła obrażona w swoją stronę.
- No nic wygląda na to, że muszę zapytać Amber - powiedziała zrezygnowana czerwonooka.
- Uważaj na siebie, Amber jest ostatnio strasznie drażliwa - ostrzegł Ken.
Dziewczyna puściła jego uwagę mimo uszu i pewnym krokiem ruszyła do ławki gdzie siedziała Amber i jej świta.
- Nie znalazłyście jakiegoś klucza? - zapytała niby od niechcenia czerwonooka.
- Nie - odparła lakonicznie Charlotte.
- Czy ty nam coś sugerujesz? - zapytała oburzona Li. - Jeśli tak, to...
- Li! - Amber spojrzała na nią dziwnie. - Nie, nie znalazłyśmy żadnego klucza - blondynka spokojnie zwróciła się do Renn. - A teraz spadaj. Zasłaniasz nam słońce.
- Spokojnie, nie mam ochoty tu zostawać - zapewniła Renn i odeszła.
Dziewczyna nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić podeszła w stronę głównego wejścia. Sfrustrowana przeczesała włosy ręką, nagle przypomniała sobie o notatniku Lysandra. Odwróciła się napięcie i nagle znalazła się na ziemi.
- Ej, uważaj jak chodzisz - powiedziała białowłosa podnosząc się z ziemi.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię - Renn podniosła się razem z dziewczyną z ziemi.
- Nie, w sumie to ja cię nie zauważyłam. - Żółte oczy spojrzały na czerwonoką. - Ładna spódniczka.
- Dzięki. Ładna sukienka.
- Dzięki. Rozalia. - Dziewczyna wyciągnęła rękę.
- Renn. - Czerwonooka uścisnęła dłoń Rozalii. - Skąd masz tą sukienkę?
- Och, sama ją uszyłam. - Rozalia machnęła ręką od niechcenia.
- Naprawdę?
- Jasne, pożyczyłam materiały za sklepu mojego chłopaka i już.
Sukienka Rozalii naprawdę wyglądała obłędnie - trochę za kuso, ale obłędnie. Sprawiała wrażenie mundurka szkolnego, chociaż naprawdę była to długa koszula z przyszytym do niej kawałkiem czarnego fraka w roli kamizelki, rękawami trzy czwarte i fioletowymi mankietami oraz krawatem.
- Super. Nie znalazłaś przypadkiem jakiegoś klucza? - zapytała uprzejmie Renn.
- Tak, właściwie to tak, leżał na klatce schodowej. Właśnie chciałam iść do pokoju gospodarzy, żeby go tam zostawić. - Białowłosa wyciągnęła klucz z kieszeni. - Proszę. - Rozalia wyciągnęła rękę z kluczem w stronę czerwonookiej.
- Dzięki. - Renn uśmiechnęła się przyjaźnie i zabrała klucz z ręki dziewczyny.
- Ciesze się, że mogłam pomóc. Do zobaczenia. - Rozalia weszła do szkoły.
„Super mam klucz, muszę go oddać Natanielowi.” pomyślała Renn „Chwila, muszę też oddać Lysandrowi jego zgubę.” dziewczyna wypatrzyła go w tłumie i zawróciła w jego stronę. Lysander ciągle stał przy drzewie, a raczej grzebał w krzakach obok niego.
- Lysander? - Chłopak nawet jej nie zauważył. - Lysander. - Znowu brak reakcji. - Lysander! Mam twój notatnik! - krzyknęła prosto w ucho Lysandra.
- Słucham? Mówiłaś coś? - zapytał zdezorientowany chłopak.
- Nie dosyć, że zapominalski to jeszcze głuchy. To są jakieś jaja?
- Co? Wybacz, ale jestem trochę zajęty. Szukam właśnie swojego...
- Notatnika? - przerwała mu dziewczyna.
- Tak, skąd wiesz? - Lysader wstał i spojrzał Renn w oczy.
- Bo go mam. - Podała mu papier.
- Dziękuję. Szukałem go cały dzień. - Uśmiechnął się.
- Lysander! Renn! - Odwrócili się i zobaczyli Nataniela. - Mam do was sprawę.
- Jaką? - zapytał Lysander.
- Po pierwsze, Renn znalazłaś klucz?
- Jasne, trzymaj. - Rzuciła mu zgubę.
- Ratujesz mnie. - Nataniel porwał ją w ramiona.
- Ykhm. - Lysander chrząknął znacząco. - Chciałeś coś jeszcze? - zapytał podirytowany.
- Tak... Tak, tak. Ja po prostu... No wiesz... - Nataniel zaczął się czerwienić. - To znaczy, chciałem zapytać czy Kastiel jest dzisiaj w szkolę? - Blondyn przyjął swoją oficjalną postawę.
- Nie widziałem go dzisiaj - przyznał Lysander. - Coś mu przekazać?
- Mam dla niego usprawiedliwienie do podpisania. - Nataniel pokazał papier. - Może któreś z was mu je zaniesie do podpisania?
- O nie. Na mnie nie licz. - Renn podniosła ręce w geście poddania się. - Ostatnim razem kosztowało mnie to wspólny wypad do kina. - Chłopcy spojrzeli się na nią dziwnie.
- Co?! - zapytali jednocześnie z dzwonkiem.
Niestety nie zdążyli usłyszeć odpowiedzi. Renn tylko uśmiechnęła się zadziornie i pobiegła na lekcję.
   ***
Jestem na dobrej drodze do znalezienia złodzieja. Cóż złodziej to osoba, która chciała nie dopuścić do egzaminu ( złe stopnie?). Na pewno łatwo było jej ukraść klucz Nataniela, ale kto to? Chyba mam pomysł. Podejrzani : ?,?,?.

***

Witam ! Mamy już 11 listopada, ale ten czas leci... Dobra do rzeczy. Napisaliście, że fragmentacja tekstu jest dla was utrapieniem i poprosiliście o akapity oto one. Nie jestem orłem z polskiego TT_TT ale postarałam się zrobić je jak najlepiej. Pamiętajcie chęci się liczą (w moim przypadku szczególnie XD). Mam wrażenie, że dzisiejszy rozdział jest ooookropnie długi. Wybaczcie jeśli dialogi były trochę sztuczne, skupiałam się na opisach i tak bardzo chciałam skończyć, że nawet mogłam tego nie zauważyć. Napiszcie w komentarzach jak się czytało (za odrobinę krytyki głowy wam nie urwę :) ). Na ten miesiąc to wszystko zobaczymy się wkrótce.
Fochatka odmeldowuje się.

poniedziałek, 5 października 2015

Rozdział 11 + Niespodzianka

Hej, na sam początek dodam coś od siebie. Na pewno zauważyliście nowy wygląda Słodkie pamiętnika - szablon został wykonany przez Domi L, której serdecznie za to dziękuję i ją pozdrawiam. Dołączyłam już do dwóch katalogów blogowych, a co za tym idzie od teraz będzie nas więcej i weselej :D Dobra co do niespodzianki <fanfary> świętuje dzisiaj dwie rocznice, a jakie ? O tuż pierwsza wypada 14 października i jest to półrocze mojego bloga. Dokładnie 14 kwietnia Słodki pamiętnik został powołany przeze mnie do życia <hehe>. Uwierzcie przy moim "zapale" do pracy jest to dla mnie wielkie osiągnięcie. Bloggerze gdzie mój medal za wytrwałość ? No gdzie ?! Druga rocznica jest bardziej osobista, obchodzę dzisiaj swoje 16 urodziny :) nareszcie... Dzisiejszy rozdział jest baaaardzo krótki, wybaczcie brak weny :( Mimo to zapraszam do komentowania.
Fochatka odmeldowuję się !

***

DZIEŃ 1
Renn właśnie weszła do szkoły, spokojnie skierowała się w stronę swojej szafki. Przeszła koło gabinetu dyrektora i usłyszała wrzaski.
- Jak mogłeś go zgubić! Masz go znaleźć! Jeśli nie wróci do końca tygodnia, zostaniesz ukarany! Wynoś się stąd!
Renn szybko odwróciła się do szafki i zaczęła majstrować przy zamku. Drzwi do pokoju nauczycielskiego otworzyły się, stanął w nich blondyn w białej koszuli.
- Renn? Czy ty...? Czy wszystko słyszałaś? - zapytał Nataniel.
- Nie. Ja tylko tędy przechodziłam. Możesz mi powiedzieć... Co się stało? - Odwróciła się do niego.
Chłopak spuścił wzrok.
- ... Ktoś... ukradł mój klucz... klucz głównego gospodarza. Jeśli go nie znajdę... zostanę ukarany... bo ktoś ukradł sprawdziany końcowe. - Zaczerwienił się.
- To straszne! Przecież... przecież nie mogą cię ukarać, ty nic nie zrobiłeś!
- Co z tego? Sprawdziany zniknęły, a ja miałem klucz. Jeśli nie znajdę nic, żeby się oczyścić z zarzutów zostanę ukarany.
- W takim razie ci pomogę. - Spojrzał na nią niepewnie. - Pamiętasz jak ostatnio zostawiłeś mi jedzenie na klatce schodowej?
- Tak, miałaś wtedy karę.
- Widzisz. Jeszcze ci nie podziękowałam, więc uznajmy to za spłatę długu.
- Dzięki, tylko co my zrobimy sami na całą szkołę?
- Hmm... - Zamyśliła się. - Najpierw musimy znaleźć twój klucz. Kiedy ci zniknął?
- Wczoraj, kiedy wychodziłem zostawiłem go na swoim biurku, ale już go tam nie ma.
- Czyli musimy popytać innych, tak?
- Można, ale co to da?
- Jeżeli ktoś go znalazł może nam go oddać - zaproponowała.
- Ale nie musi - zauważył.
- Przestań być pesymistą. To do kiedy mamy czas?
- Do piątku po lekcjach, wliczając dzisiaj... jakieś 4 dni.
- Dobra, zaczynam śledztwo - powiedziała i pobiegła korytarzem. 
***
Do końca dnia przeszukałam całą szkołę, od dziedzińca po dach. Zajrzałam nawet do woźnej i zapytałam czy nie znalazł klucza. Skoro nigdzie go nie było zostały dwie możliwości:
1. Sprawca zostawił klucz w szkole.
2. Sprawca zatrzymał klucz.
3. Ktoś inny znalazł klucz.

niedziela, 20 września 2015

Rozdział 10

Cały urok prysł! Amber i jej przyjaciółki nie dawały mi spokoju od czasu zrobienia tej makiety z Kastielem. Weszłam dzisiaj do szkoły i zobaczyłam na swojej szafce napis „SZMATA” zrobiony różową szminką. Od razu wiedziałam komu muszę podziękować za wspaniały żart.
- O nie! - usłyszałam za sobą pisk. - Renn, kto ci to zrobił?
Odwróciłam się i zobaczyłam Iris.
- Cześć Iris. Sama wiesz, kto lubi się tak bawić.
- Ale... ale to już przesada! - Iris poczerwieniała ze złości. - Najpierw rzucały cię piłkami na w-f, później wlały ci do butów ocet z pracowni chemicznej, a teraz piszą ci TO na szafce! Musisz coś z tym zrobić!
- Wiem, tylko co ja mogę zrobić?
- Mój brat zawsze mówi, że należy odpłacić się tym samym. - Iris uśmiechnęła się konspiracyjnie. - Na następnej przerwie zrobisz to samo Amber, ja stanę na czatach.
- Dobra. - Przybiłyśmy piątkę.
Zaraz po lekcji szybko wybiegłam z klasy i poszłam w stronę szafki Amber. Rozejrzałam się na wszystkie strony, by sprawdzić czy nie ma jej w pobliżu. Niczego nie zauważyłam.
- Dobra, jestem - powiedziałam do Iris.
- Ok, zaczynaj jest czysto. - Odwróciła się w stronę korytarza.
Szybko wyciągnęłam swoją czarną szminkę i zaczęłam jeździć nią po szafce Amber.
- Już? - zapytała Iris.
- Już.
- Daj zobaczyć. - Podeszła bliżej - Genialne.
Obie odeszłyśmy od szafki i wróciłyśmy do klasy, zostawiając za sobą szafkę Amber z napisem „SUKA”.
Na lekcji siedziałam dumna jak paw, mina Amber była najlepszą nagrodą. Nic nie wskazywało na to, że...
- Panny Renn i Amber z klasy drugiej B są proszone do dyrektora - rozległ się dźwięk z głośnika.
Spojrzałam na Amber po drugiej stronie sali, rzuciłyśmy sobie nienawistne spojrzenie.
Wyszłyśmy razem z klasy i zaczęłyśmy kierować się w stronę gabinetu dyrki. Delikatnie otworzyłam drzwi.
- Dzień dobry, usiądźcie. - Dyrektorka pokazała na krzesła, a my w milczeniu wykonałyśmy jej polecenie. - Moje drogie to niedopuszczalne! - zaczęła swój wywód.
- A-ale o co pani chodzi? - zapytała niewinnie Amber.
- Chodzi o to, że KTOŚ pomalował dwie szafki. Szczęśliwie dla mnie, mam tu dwa dowody. - Spojrzała na nasze usta. - Obie zostaniecie ukarane.
- Co?! - Amber zerwała się z krzesła.
- Spokojnie panno Amber. Zostaniesz dodatkowo ukarana za kradzież octu ze szkolnej pracowni chemicznej. - Spojrzała na mnie. - Wracając do tematu... Amber, ty posprzątasz pracownię chemiczną, zrobisz spis brakujących rzeczy i za własne pieniądze je uzupełnisz. Renn, ty z kolei posprzątasz cały bałagan jaki zostawiłyście, a na dodatek...
- Dlaczego ona ma łatwiejszą pracę?! - Amber po raz drugi wstała z krzesła.
- Siadaj! - Dyrektorka spojrzała na nią groźnie. - Panna Renn zmyje napisy na szafkach i jeszcze napisy na klatce schodowej. Wszystko jasne?
- Jak słońce - powiedziałam i wstałam z krzesła. - Czy mogę już iść? - zapytałam pokornie.
- Oczywiście! Brakuje tylko, żeby ominęła was lekcja!
Wyszłam razem z Amber z gabinetu i wróciłam do klasy. Czas leciał, a godzina mojej kary zbliżała się w niebezpiecznym tempie. Najbardziej żal było mi Iris.
Na ostatniej przerwie znowu mnie przepraszała.
- Naprawdę, tak mi głupio, Renn. Nie wiedziałam, że dyrektorka rozpozna twoją szminkę. - Zaczerwieniła się ze zdenerwowania.
- Iris, mówię ci, że nic się nie stało, to nie twoja wina - uspokoiłam ją po raz koleiny.
W końcu dała się przekonać i przestałyśmy o tym rozmawiać.
Wreszcie zabrzmiał ostatni dzwonek, wszyscy wybiegli z klasy, a ja spokojnym krokiem poszłam na klatkę schodową. Czekało tam na mnie wiadro napełnione wodą z płynem i gąbka. Szybko uporałam się z szafkami i wróciłam na schody. Zobaczyłam taboret, a na nim pudełko z McDonalda i butelkę pepsi. Otworzyłam pudełko i zobaczyłam dwie paczki dużych frytek oraz cheeseburgera. Rozejrzałam się dokładnie i zobaczyłam małą karteczkę samo przylepną, podniosłam ją i przeczytałam: „Przyszykowałem ci rzeczy do sprzątania. Mam nadzieje, że się najesz. Nataniel.”.
Słodkie, to naprawdę słodkie, nie wiedziałam, że Nataniel sam mi pomógł. Zaczęłam jeść, wszystko było takie dobre. Potem postawiłam taboret i zabrałam się do czyszczenia napisów. Szło mozolnie.
Po godzinie zmyłam pierwsze bazgroły, zostało jeszcze trochę. W tym czasie Amber minęła mnie ze złośliwym uśmiechem, oczywiście zignorowałam ją i czyściłam dalej. Przestawiłam taboret na stopnie i czyściłam drugie graffiti. Zadzwonił mój telefon. Delikatnie zachybotałam się na taborecie i zeskoczyłam, żeby odebrać. Na wyświetlaczu migało imię „Vanessa”. Odebrałam.
- Halo?
- O, cześć! - usłyszałam krzyk.
- Cześć, Van.
- Nie zgadniesz co się stało!
- A co się stało?
- Tytania została zaproszona na koncert w starym teatrze! - wrzasnęła z entuzjazmem.
- Co?! - krzyknęłam ze zdumieniem, a moja prawa ręka zaczęła lekko drgać.
- Co ty na to, wchodzisz w to? - zapytała poważnie.
- ...Jasne - odpowiedziałam po chwili. - Prześlij mi potem wszystkie informacje.
- Ok, obdzwonię jeszcze innych. Pa.
- Pa. - Rozłączyłam się.
Wróciłam do czyszczenia napisu, byłam prawie przy końcu, skoczyłam by dosięgnąć górnego rogu i nagle... Poleciałam w dół, gotowa na spotkanie z ziemią.
- Hej, gdzie tak lecisz? - Kastiel złapał mnie w ostatniej chwili.
- Serio, na nic lepszego cię nie stać.
- Właśnie spadłaś ze schodów, chyba twój bohater na coś zasłużył.
- Dzięki. - Kastiel postawił mnie na ziemię.
- Dzięki? Tylko tyle? - zapytał.
- Kastiel, co robisz? - zapytał Lysander wychodząc zza jakichś drzwi.
- O, cześć Lysander.
- Renn? - zapytał zdziwiony. - Co tu robisz?
- Mam karę. - Spojrzałam na klatkę schodową. - Właściwie to już skończyłam. A wy, co tu robicie?
- Mamy próbę zespołu. - odpowiedział Kastiel. - Ukradłem kiedyś klucze tego osła z pokoju gospodarzy. Od tego czasu pozwala nam co tydzień grać w piwnicy, bylebym go nie wsypał u dyrki.
- Na dzisiaj i tak już skończyliśmy - powiedział Lysander.
Weszliśmy do piwnicy, właśnie leciała piosenka Tytanii.
- Jai! Jai! Mogę się drzeć aż ochrypnę, ale i tak nie znajdę twojej dziury, o nie, nie. Ach! Ach! He... - Kastiel podszedł i wyłączył magnetofon.
- Ej! Czemu wyłączyłeś? To jedna z moich ulubionych - zawołał Lysander.
- Wszystkie są twoje ulubione. - Kastiel spojrzał na niego wymownie. - Rozumiem, że podoba ci się muza, a laska ma super głos, ale na Boga, ile można tego słuchać?
- Nie zrozumiesz. - Lysander lekko się naburmuszył. - A ty co myślisz o Tytani? - zwrócił się do mnie.
- Wiesz ja... Chyba nie mam zdania na ten temat. - Uśmiechnęłam się lekko.
- No nic. Chcesz z nami zagrać, Renn? - zapytał Kastiel.
- A w co?
- W Guitar Hero, możesz wybrać instrument jako pierwsza. - Uśmiechnął się łobuzersko.
- Dobra, biorę perkusję - oznajmiłam wyniośle.
Wróciłam do domu dopiero o dwudziestej pierwszej, to była najlepsza kara mojego życia. Chłopacy odprowadzili mnie do domu i obiecali, że następnym razem też mogę wpaść. Odebrałam także e-maila od Van, ręka drżała mi jak nie wiem. Musiałam wziąć leki na uspokojenie i tabletki przeciw bólowe.

***

Witam wszystkich :D . Wstawiam już 10 rozdział, a w grze to dopiero 4 odcinek XD . Nie mam pojęcia kiedy dobije do 27 odcinka, chyba w 50 rozdziale. Muszę wam wszystkim podziękować licznik wyświetleń przebił liczbę 300. Bardzo się ciesze, że czytacie to co piszę. Co prawda licznik zatrzymał się ostatnio i nie ma aż takiej popularności, ale nie przeszkadza mi to. No nic koniec smutków. Zapraszam do komentowania i odwiedzenia strony "O mnie".
Fochatka odmeldowuje się ! 

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Nowy projekt - prezentacja

Wyczekiwany przez wszystkich projekt, o którym tyle to razy mówiłam. Bez zbędnych ceregieli, do rzeczy. Projekt ma już tytuł.
"Kotołak i człowiek"

Świat jaki znamy zmienia się nie do poznania, a ludzie którzy żyją na nowy superkontynencie tworzą zupełnie nowy świat. Cały kontynent zostaję podzielony na 8 Stref, ale tylko 7 z nich należy do ludzkości. Najbardziej przerażającą Strefą jest Gigantyczny Las. Jego mieszkańcy powstali z rąk ludzkich, połączenia ludzi i zwierząt dążących do równouprawnienia w świecie ludzi.

Tak właśnie wygląda zarys fabuły. Główni bohaterowie powinni pozostać zagadką, prawda ? Na razie piszę trochę na próbę. Jeżeli postanowię opublikować ten projekt to na pewno o tym napiszę. To na dzisiaj wszystko. Zapraszam na stronę "O mnie" oraz zachęcam was do wyrażenia własnej opinii o tym projekcie. Miłego dnia (ostatniego dnia wolności) Fochatka odmeldowuje się !

niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 9

Budzik obudził ją o piątej rano, kto normalny wstaje o piątej rano w PONIEDZIAŁEK! Renn naciągnęła na głowę kołdrę i starała się zagłuszyć budzik.
- Ej! Możesz nie zabierać całej kołdry?! - Kołdra została pociągnięta brutalnie w drugą stronę.
- Ty też jej nie zabieraj! - Zaczęła przeciągać kołdrę w swoją stronę. - Do jasnej cholery! Zaraz ci przywalę!
- Spróbuj szczęścia czerwonooka! - Kastiel odrzucił kołdrę i się podniósł.
- Żebyś wiedział, że spróbuje! - Dziewczyna też podniosła się wzburzona. - KASTIEL?!
- CZEGO?!
- CO TY TU ROBISZ?!
- SPAŁEM IDIOTKO!
- CO?!
- Dobra, ścisz się - powiedział spokojnie.
- TY... ZABIJĘ JAK...
- Tak, tak. Ścisz się już ok?!
- Dobra! Mogłeś powiedzieć, że masz zamiar tu spać - odpowiedziała spokojnie.
- I co byś zrobiła? - zapytał z nonszalancją.
- Poszła spać na kanapę... - Spojrzała na niego. - Albo została na dworze ryzykując przeziębieniem. - Uśmiechnęła się złośliwie
- Jakaś ty miła z rana. - Kastiel wstał z łóżka. - Idę do łazienki, a potem na spacer z Demonem. Poczekasz?
- Yhm.
Renn wstała i poszła na dół do łazienki. Szybko obmyła się ciepłą wodą i założyła ciuchy z wczoraj.
Poszła spokojnie do kuchni. Rozejrzała się i otworzyła lodówkę. Na każdej półce walały się hermetycznie zamknięte kotlety i paczki z cheeseburgerami, tylko na końcu jednej z półek znalazła jajka i mleko. Wyciągnęła jajka i poszukała patelni. Znalazła olej w szafce nad mini telewizorem. Rozgrzała olej na patelni, potem spokojnie wbiła jajka i zaczęła je mieszać. Zostawiła potrawę na chwilę i zagrzała wodę na herbatę w czajniku, paczkę herbaty znalazła za trzema butelkami pepsi i coli. „Boże, ile on tego ma?” pytała się w myślach. Czajnik zaczął gwizdać, wyłączyła go i chciała znaleźć kubki. Już miała otworzyć szafkę, kiedy...
- Tutaj ich nie ma - usłyszała przy swoim uchu.
- Boże, Kastiel nie strasz mnie tak! - krzyknęła z przerażeniem.
- Hahaha, to za ten numer na dachu - powiedział zataczając się ze śmiechu.
- Może zamiast rechotać byś mi pomógł? - zapytała lodowato.
- Jasne, jasne. - Kastiel podszedł do szafki i wyciągnął naczynia, a potem sztućce.
Renn nałożyła śniadanie na talerze i nalała herbaty do kubków. Oboje z Kastielem usiedli przy stole i zaczęli jeść śniadanie.
- Mmm... Całkiem... niezłe... - powiedział chłopak z pełnymi ustami.
- Mógłbyś zamknąć usta jak jesz?
- Sorry... - Przełknął głośno. - Gdzie nauczyłaś się tak gotować?
- Mieszkam sama, pamiętasz? - Uniosła wzrok z nad kubka. - To normalne, że sama gotuje.
Po śniadaniu oboje poszli do domu Renn. Zabrali swoją makietę, a dziewczyna poszła się przebrać na górę. Kastiel z rozczarowaniem zauważył, że ubrała się jak zwykle. Glany, czarne ciuchy i skórzana kurtka.
Później oboje poszli z makietą do szkoły.
***
Dzisiaj w końcu oddaliśmy z Kastielem naszą makietę, a wszystko zaczęło się od tego, że pan Frazowski wywołał nas na środek sali.
- Ja i Kastiel zrobiliśmy makietę naszego miasta. - Pokazałam na naszą prace.
- Umieściliśmy tu wszystkie budynki, na przykład tu jest nasze liceum. - Kastiel pokazał palcem na małą styropianową podobiznę.
- Bardzo dobrze. Wasza praca jest fantastyczna. Można wiedzieć z czego ją wykonaliście? - zapytał Frazowski.
- Zrobiliśmy ją ze styropianu i pomalowaliśmy farbą w sprayu - odpowiedziałam spokojnie.
- Cudownie, oboje dostajecie oceny celujące. Teraz wróćcie do ławki.
Wróciliśmy na swoje miejsca i przybiliśmy sobie z Kastielem piątkę.
Później jeszcze kilka innych grup czytało referaty i prezentacje multimedialne. Ten dzień był taki uroczy, aż nie mogę się doczekać co przyniesie jutro.

Informacja

Cześć ! Wiem, że pewnie wszyscy czekacie na kolejny rozdział i nie macie ochoty czytać tego co teraz piszę. Spokojnie zaraz po tej krótkiej informacji wrzucę rozdział 9. Do rzeczy mam dla Was parę ważnych informacji odnośnie bloga:


  1. Dostałam się do bardzo wymagającej szkoły. Boję się, że mogę nie pogodzić pisania i nauki, dlatego stwierdziłam, że powinnam zmienić terminy wychodzenia rozdziału. Od teraz rozdziały będą pojawiały się co miesiąc.
  2. Drugą rzeczą, którą chciałam tutaj poruszyć są mianowicie szczegóły mojego projektu pt. "Kotołak i człowiek" pojawią się dokładnie jutro.
  3. No i ostatnia sprawa, projekt nad którym sama pracuję, jeżeli stwierdzę, że warto go opublikować to na pewno to zrobię. Na razie powstały 3 rozdziały i prolog, nie jestem jeszcze pewna czy warto go ciągnąć ponieważ stoję w pisarskim dole.
To wszystko co chciałam wam przekazać. Dziś pod rozdziałem 9 nie napiszę nic od siebie. Zapraszam do odwiedzenie strony "O mnie", jeżeli chcecie się czegoś więcej o mnie dowiedzieć. Oczywiście zachęcam Was wszystkich do wyrażania swojej opinii w komentarzach. I życzę Wam dobrego końca naszych długi czy krótkich, wakacji. Miłego dnia, Fochatka odmeldowuję się !

niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 8

Hej, hej! Nie uwieżycie, ale to już dzisiaj! Nie wiem czemu, ale bardzo się cieszę z wyjścia do kina z Kastielem, to może nie jest moje pierwsze wyjście z chłopakiem... Ale... Ale... nie mogę usiedzieć w miejscu!
Przebierałam się już dzisiaj parę razy i nadal nie znalazłam odpowiedniego stroju, w jednym wyglądam za elegancko, w drugim za bardzo na luzie. W końcu znalazłam coś odpowiedniego, musiałam otworzyć „tę” szafę. Wyszukałam w niej czerwoną spódniczkę w kratkę do kolan, luźną czarną bluzkę bez rękawów.
Zeszłam na dół do toaletki i zrobiłam subtelny makijaż. Pomalowałam się pomarańczowym cieniem do powiek, użyłam pomarańczowego błyszczyku i podkręciłam moje długie rzęsy swoim ulubionym tuszem. Włożyłam czarne trampki, jeansową kurtkę i wyszłam.
Życzcie mi szczęścia !
***
Chłopak czekał na dziewczynę przed domem. Oparł się swobodnie o bramę i kątem oka obserwował drzwi.
Renn wyszła ubrana jak marzenie, mimowolnie się uśmiechnął.
- Cześć - powiedział z nonszalancją.
- Hej. Długo musiałeś na mnie czekać? - zapytała lekko się rumieniąc.
- Świeci słońce, więc nie zamarzłem... Może nawet się opaliłem...
-Kretyn! -Uderzyła go w żebra. - Miałeś powiedzieć, że czekałeś na mnie tylko chwilę.
- Dobra, dobra, nie piekli się tak. - Żartobliwie zmierzwił jej włosy.
Renn zrobiła naburmuszoną minę, po chwili oboje szli w kierunku kina i śmiali się na głos.
Do kina nie było daleko, więc szybko znaleźli się w holu tego budynku. W okół kręciło się wiele osób, większość z nich stała przy stoisku z przekąskami. Kilka par siedziało na czarnych fotelach w lobby. Cały korytarz był ozdobiony reklamami filmów. Obok kasy stały reklamy „Prometeusza”.
- Hej, czerwonooka. - Kastiel wyciągnął pięćdziesiąt złotych z kieszeni. - Pójdziesz kupić przekąski, a ja załatwię bilety. Ok?
- Jasne. - Renn wzięła od niego pieniądze. - Jakieś specjalne życzenia?
- Może duży popcorn?
- Jak chcesz.
Oboje poszli w inne strony. Kastiel stanął przy kasie z biletami, a Renn poszła do stoiska z przekąskami. Zamówiła dwa, duże kubki popcornu i dwie, duże cole. Potem wróciła do chłopaka, który czekał na nią przed bramką prowadzącą na sale kinowe.
- Wykosztujesz mnie - zawołał czerwonowłosy.
- Nie wiesz, że kobiety muszą dużo jeść? - zapytała z udawanym zdziwieniem.
- Niby tak, ale ciebie i tak matka natura obdarzyła, aż nad to. - Uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie żartuj sobie tak! - Jej policzki zarumieniły się rozkosznie.
- Takie maleństwo, a je więcej ode mnie. - Zabrał swoją część jedzenia i wziął Renn za rękę. - Choć, sala numer dwa, rząd C.
Po dwóch godzinach oboje wyszli z kina. Piękna pogodna szybko zmieniła się i pogodne niebo zastąpiły ciemne, burzowe chmury. Ledwie doszli do pierwszego skrzyżowania, kiedy na ziemię zaczęły spadać pierwsze, ciężkie, deszczowe krople. Lekki deszcz szybko zmieniał się w ulewę. Kasteil spojrzał na Renn, po jej włosach powoli spływały kroplę deszczu. Dziewczyna drżała pod swoją jeansową kurtką. Uśmiechnął się lekko i westchnął.
- Choć tu zmarzluchu. - Zdjął swoją kurtkę.
- Co? - zapytała zamyślona.
- No choć tu, niezdaro. - Przyciągnął ją do siebie i zarzucił swoją kurtkę na ich głowy.
Dziewczynę owiała mieszanka zapachu papierosów i fastfoodów, którymi pachniał Kastiel. Nagle krzyknęła zdumiona:
-  K-kastiel?!
- Cicho. - Zarumienił się. - Najbliżej jest do mnie. - Skręcił w swoją ulicę.
- Ej! Chwila! Kastiel! - Przyciągnął ją mocniej do siebie. - Moment! Kastiel! Nie wyraziłam zgody! KASTIEL!
- Za późno już jesteśmy. - Stanęli przed domem.
Kastiel pociągnął ją pod zadaszenie i otworzył drzwi do domu. Zaraz potem na dziewczynę rzucił się Demon. Przynajmniej próbował, szybko został złapany za obrożę i odciągnięty dalej.
Renn z wahaniem weszła do przedpokoju. Stanęła, a pod jej nogami zaczęła tworzyć się kałuża. Po jej włosach spływała woda, całe ciuchy miała mokre i na dodatek zaczęła drżeć jeszcze gorzej niż przedtem.
- Za rogiem jest łazienka, idź się umyć, a ja przyniosę ci jakieś ciuchy na przebranie - zawołał rudzielec.
- Nie, nie musisz się tak męczyć. Poczekam, aż burza przejdzie i wrócę do domu - powiedziała zmieszana.
- Renn jest już dwudziesta, a to wygląda jak oberwanie chmury, a nie lekka mżawka. - Kastiel wynurzył się zza rogu. - Zostaniesz u mnie na noc, a jutro pójdziemy do ciebie, weźmiemy makietę i wrócimy do szkoły. Może być?
- ...Ok, przystaje na twój pomysł, tylko że nie mam w czym spać, geniuszu.
- Moja mama trzyma dużo starych rzeczy, na pewno coś ci znajdę. - Odwrócił się i zniknął.
Renn poszła do łazienki, zdjęła swoje przemoczone ciuchy i weszła pod przyrznic. Ciepły strumień wody obmył jej zmarznięte ciało. Po paru minutach chwyciła tubkę z szamponem i zauważyła, że jest to jej ulubiony „Różany Blask”. Uśmiechnęła się. Zabawne, że jego mama ma podobny gust - pomyślała. Wyszła z pod przyrznica i wytarła się ręcznikiem. Założyła swoją bieliznę, a resztę ciuchów złożyła w kostkę. Rozległo się pukanie:
- Renn! Pod drzwiami położyłem ci ciuchy na przebranie! Poczekam w kuchni, przebierz się!
Dziewczyna uchyliła lekko drzwi i wzięła ciuchy z ziemi.
Najpierw założyła czarne spodnie dresowe, o dziwo pasowały idealnie. Były trochę staromodne, a na pośladkach miały nadrukowaną wielką skrzydlatą czaszkę. Potem założyła szarą bluzę. Bluza była za duża i sięgała jej prawie do połowy ud, po lewej stronie widniała czaszka. Ciuch pachniał papierosami i fastfoodem jak Kastiel, co oznaczyło że bluza najpewniej należy do niego.
Renn szybko zabrała swoje ciuchy i wyszła. Weszła do kuchni i zobaczyła Kastiela pochylonego nad zamrażarką, chyba czegoś szukał.
- Szukasz czegoś? - zapytała podchodząc bliżej.
- Nie, już znalazłem. - Wyprostował się z pudełkiem mrożonej pizzy w ręce. - Lubisz szynkę i pieczarki?
- Tak, mogą być. - Odwrócił się do niej.
Chłopak przebrał się w czarne dresowe spodnie i postrzępioną, czarną bluzkę bez rękawów. Włożył pizzę do piekarnika i nastawił go. Chwycił jej ciuchy i poszedł w kierunku schodów.
- Jak chcesz to możesz włączyć telewizor. - Pokazał na mały przenośny telewizor na blacie. - Zaraz wracam, tylko odniosę twoje rzeczy do prania, popilnuj jedzenia.
- Dobra.
Dziewczyna włączyła telewizor i znalazła komedię romantyczną. Po paru minutach oboje jedli pizzę i przedrzeźniali główną bohaterkę, śmiejąc się do rozpuku. Później razem pozmywali naczynia i ochlapywali się wodą. Na koniec Kastiel zaprowadził Renn do swojego pokoju.
Pomieszczenie było zwykłe, w rogu stała szafa, obok niej regał, a na nim filmy, gry video, sterty zapisów nutowych i jeszcze parę bibelotów. Obok regału stał wzmacniacz i jego ukochana gitara elektryczna. Naprzeciwko szafy było biurko, walały się na nim książki, zeszyty i ciuchy. Zaraz przy drzwiach stało łóżko chłopaka, oczywiście całe zawalone ciuchami, zarówno na nim jaki i pod nim był taki sam bajzel. Po całym pokoju walały się jego rzeczy. Chłopak szybko poprzerzucał swoją własność w inny kąt pokoju.
- Miałam rację, grasz na gitarze elektrycznej - zauważyła Renn.
- Tak, ale nadal nie powiedziałaś jak to zrobiłaś, ani na czym grasz.
- Przecież już ci mówiłam, że gram na nerwach. - Uśmiechnęła się zadziornie.
Naglę poczuła pod stopą coś śliskiego. Schyliła się i podniosła zdjęcie. Kastiel wyglądał zupełnie inaczej, miał czarne włosy, a obok niego stała piękna brunetka o niebieskich oczach. Miała głęboki dekolt, wyglądała wspaniale, tylko że po środku jej czoła widniała duża dziura.
- Kto to? - Pokazała na zdjęcie.
- Gdzie to znalazłaś?! - wrzasnął Kastiel.
- Leżało na ziemi. - Podniosła ręce w obronnym geście.
- Przepraszam. - Kasteiel złapał się za głowę. - To moja była, powinienem dawno wywalić to zdjęcie, ale ciągle je gubię. - Wyglądał na zmęczonego.
- Powinieneś się położyć.
- Może potem. - Wyciągnął z szuflady paczkę papierosów. - Muszę się uspokoić, możesz iść spać.
- Kiedy wrócisz? - zapytała.
- Zaraz - powiedział i wyszedł.
Kastiel wyszedł przed dom wzburzony zapalił fajkę. Myślał o Debrze, znowu szukał przyczyny ich zerwania. Robił to już tyle razy, ale nigdy nie udało mu się znaleźć odpowiedzi. Nim się zorientował wypalił ćwierć paczki.
Poszedł do domu, wszedł do swojego pokoju, schował papierosy, zgasił światło i po omacku doszedł do łóżka. Przykrył się kołdrą i poczuł ciepło bijące od Renn. W mgnieniu oka wszystkie jego problemy zniknęły i zapadł w głęboki sen.

***

< Fochatka co ty ćpałaś ? >   Och, spokojnie spokojnie. Nic nie brałam. Po prostu nie ma jak udawanie głupiej nastolatki XD . Nie wspominając o tym "zarumieniła się rozkosznie" :P Piszczałam jak pisałam ten rozdział, nareszcie odskoczyłam sobie swobodnie od fabuły gry :) . Nie wspomnę już o fakcie, że pisałam w 3 osobie. Jeżeli podoba wam się ten styl to napiszcie w komentarzach, na pewno napiszę więcej 3-cio osobówek. W niedługo napisze szczegóły kolejnego projektu, o którym już od dawna ględzę. Oczywiście zapraszam do komentowania i odwiedzania strony "O mnie", jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej na mój temat. Miłego czytania, Fochatka odmeldowuję się !

niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 7

Tak, tak, wiem, że dawno nie pisałam, ale mój weekend nie był wcale taki ciekawy. Cały czas siedziałam w kawiarni, całe szczęście, że mi za to płacą. W szkole to też zdecydowanie nie był mój dzień. Było nudno, ale zdarzył mi się kataklizm życiowy. W postaci mojej ulubionej dyrektorki.
Szłam sobie korytarzem jak normalna uczennica, kiedy usłyszałam szczekanie. Jakiś pies przebiegł mi pod nogami. Zaraz potem pojawiła się wkurzona dyra.
- Panienko, czemu pozwoliłaś uciec mojej Kiki?! - wrzasnęła na pół korytarza.
- Przepraszam, ale...
- Nawet nie próbuj! Panno Perry, skoro nie należysz do żadnego klubu, to sądzę, że masz dużo czasu by złapać mojego psa. - Poprawiła swój żakiet. - Zaraz po radzie chce go widzieć z powrotem. Teraz proszę mi wybaczyć, ale spieszę się. - Wyminęła mnie pokazując na zegarek.
Do końca przerwy zostało czterdzieści minut.
Tak, zostałam wrobiona w ganianie za jakimś zapchlonym mopsem o „słodkim” imieniu Kiki. Chodziłam po klasach, piętrach i dziedzińcu. W końcu usłyszałam jakieś szczekanie na klatce schodowej, pobiegłam tam i zobaczyłam tego kundla obok Nataniela, a tak starałam się go unikać.
- Cześć, dawno się nie widzieliśmy - odezwał się do mnie.
- Yhm.
- Chciałem cię przeprosić, za wcześniej. - Zrobił się czerwony.
- Dobra, wybaczam. - Podniosłam Kiki. - Chociaż to nie mnie powinieneś przepraszać. - Odeszłam zanim coś odpowiedział.
W końcu oddałam dyrce psa i wróciłam z Lysandrem do domu, co było trochę dziwne z jego strony. Okazało się, że mieszkam od niego parę domów dalej.
W domu odrobiłam lekcje, zjadłam obiad i wyszłam na spacer z psami. W końcu musiałam im wynagrodzić dwa dni w ogródku na tyłach. W parku nie było już wielu osób. Przywiązałam psy do ławki i poszłam w stronę straganu.
- Dzień dobry. Co podać panience? - zapytał starszy mężczyzna.
- Chciałabym paczkę psich ciasteczek - powiedziałam i zapłaciłam.
Pobiegłam do ławki, kiedy usłyszałam szczekanie. Odwróciłam się i zobaczyłam owczarka francuskiego w czarnej obroży. Na początku bałam się go pogłaskać, ale kiedy zaczął machać ogonem przełamałam się i położyłam mu rękę na głowie.
- Wcale nie jesteś taki straszny, co? - zapytałam psa. - Pewnie się zgubiłeś... Demon? - przeczytałam imię na obroży.
Dałam Demonowi ciastko i pogłaskałam go jeszcze. Kiedy zza pleców usłyszałam.
- Demon! Ty cholero! - Głos wydał mi się znajomy. - Hej, prze... - Odwróciłam się.
Kastiel stał jak wryty:
- Co ty tu robisz?! - krzyknęliśmy jednocześnie.
- Szukam mojego psa, zerwał się ze smycz i zwiał, głupi kundel. A ty?
- Spaceruje sobie z... - Oboje usłyszeliśmy warczenie.
- Renn, uważaj za tobą jest pies - powiedział zaniepokojony rudzielec.
Powoli się odwróciłam i zobaczyłam dobermana w srebrnej obroży - Ramzes. Kastiel powoli się do mnie zbliżał, a pies coraz głośniej warczał.
„Ale dlaczego się zerwał?” myślałam zaniepokojona. Od dawna wiedziałam, że Ramzes to bardzo zazdrosne zwierzę. Nie pozwalał się do mnie zbliżać nikomu kogo nie znał. Kastiel złapał mnie delikatnie za ramię, to przelało czarę goryczy. Ramzes ruszył biegiem na rudzielca. Nie zastanawiając się złapałam za kawałek smyczy dobermana i pociągnęłam go do tyłu. Przejechałam kolanem po betonie, w samą porę Ramzes zatrzymał się przed Kastielem.
- Głupi pies! - wrzasnęłam na Ramzesa, który się skulił i zaczął piszczeć.
- Ty masz psa? - Kastiel wyglądał na zdziwionego.
- Dokładniej to trzy. - Pokazałam na dobermana. - To jest Ramzes, najbardziej zaborcze zwierze świata. - Spojrzałam karcąco w jego stronę.
- Hahaha.
Próbowałam wstać i naglę moją nogę przeszył ostry ból. Spojrzałam na kolano i zauważyłam, że jest strasznie zdarte i leci z niego krew. Kastiel spojrzał za moim wzrokiem i zobaczył kolano. Bez słowa pociągnął mnie za rękę do ławki koło której siedziały moje psy. Przy każdym kroku kolano eksplodowało nową porcją bólu.
Usiedliśmy na ławce.
- O, to twoje pozostałe zwierzątka? - zapytał.
- Tak, to Herkules i Ares. Największe ciekawskie jajo i super leniuch. - Uśmiechnęłam się.
- Daj kolano. - Spojrzałam pytająco. - Ktoś musi ci je zakleić.
- Ooo. - Zaczerwieniłam się. - Jasne.
Bez słowa położyłam okaleczoną nogę na ławce, Kastiel najpierw wyjął chusteczkę i lekko przetarł nią kolano, potem poszedł do fontanny i namoczył drugą chusteczkę. Przemył moją ranę, a na końcu wyciągnął plaster i zakleił zdarcie.
Ten dzień zapamiętam na bardzo długo. Poznałam zupełnie nowego Kastiela. Cały czas pytał mnie czy nic mi się nie stało i czy mnie nie boli. Nawet odprowadził mnie do domu. To pierwszy raz kiedy zamiast buntownika, zobaczyłam opiekuńczego faceta. Jeszcze muszę pomyśleć w co się ubrać na „Prometeusza”. Dobranoc!

***

Połowa wakacji za nami (Tum Dum DUUUM ) :/ Ale sokojniee, nie ma się czym przejmować. Chyba... Hahaha, dobra żartowałam. Teraz na poważnie - myślę, że już pierwszego września  zdradzę wam parę szczegółów dotyczących nowego projektu nad którym właśnie pracuje. Jak na razie idzie dobrze, ale staram się nie zaniedbać też tego bloga. To tyle, Fochatka odmeldowuję się !
Korekta - Saanni
Zapraszam do komentowania bloga, jeżeli chcesz dowiedzieć się czegoś o mnie wejdź w zakładkę "O mnie".

niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 6

Znacie te dni, kiedy wszystko idzie źle? To dzisiaj miałam takie wrażenie. Po lekcjach wpadłam na Nataniela, który poprosił mnie o danie usprawiedliwienia Kastielowi do podpisania. Bo „Ten palant lubi twoje towarzystwo. Proszę, zrób to dla mnie.” . Zostawiłam swoje rzeczy i poszłam szukać Kastiela. Siedział na dziedzińcu.
- Hej, mam do ciebie prośbę.
- Czego chcesz?
- Nataniel powiedział, że masz to podpisać. - Pokazałam kartkę.
- Do jasnej cholery! Ile razy mam mu mówić, że nic nie podpisze?! - Kastiel wkurzył się nie na żarty.
- Dobra, nie to nie. - Rudzielec poszedł na sale gimnastyczną.
Wróciłam do szkoły, żeby znaleźć Nataniela. Był przy swojej szafce.
- On tego nie podpisze.
- Co?! Idiota, musi się usprawiedliwić. Inaczej dyrektorka go wyrzuci - Nataniel też zaczynał się złościć. - Spróbuj jeszcze raz, proszę. - Spojrzał na mnie oczami szczeniaczka.
- Yyy... No dobra, zrobię to jeden ostatni raz i idę do domu - złamałam się w ostatniej chwili.
- Jesteś kochana, wielkie dzięki. - Blondyn przytulił mnie do siebie.
- Tak, wiem. - Odsunęłam się. - I za to mnie lubisz. - Uśmiechnęłam się zadziornie. - Tylko jak mam to zrobić? - Pokazałam na papier.
- Hmm... Tak samo jak z makietą? - Nataniel podsunął mi pomysł.
- Dobra.
Szybkim krokiem poszłam na salę gimnastyczną. Otworzyłam drzwi, rudzielec siedział na trybunach. Kiedy mnie zobaczył chciał wyjść, ale zagrodziłam mu drogę.
- Już wychodzisz? - zapytałam udając smutek.
- Nie mam ochoty z tobą gadać. - Ominął mnie i szedł do wyjścia, to nie wróżyło mi nic dobrego.
- A gdybyśmy się wymienili? - zawołałam za nim.
- Niby na co? - Stanął i odwrócił się w moją stronę.
- Na przysługę. Ty podpiszesz ten papier, a ja zrobię coś dla ciebie. - Zauważyłam jego spojrzenie. - W granicach rozsądku - dodałam szybko.
- Dobra, daj długopis. - Podszedł do mnie. - W niedziele w kinie grają „Prometeusza”. Nie mam z kim iść ,więc zabiorę ciebie. To nie randka!
- Całe szczęście - powiedziałam.
- A przeszkadzałoby ci gdyby była? - Podał mi kartkę.
- Głupie pytanie, przecież nie jest - zbyłam go.
- Dobra, muszę coś załatwić. - Poszedł zanim coś powiedziałam.
Wyszłam za nim i skierowałam się w stronę bramy. Wtedy przypomniałam sobie o mojej torbie. Zawróciłam w stronę szkoły. Była pod szafkami, tam gdzie ją zostawiłam. Już miałam zawrócić, kiedy usłyszałam hałas na korytarzu. 
Pobiegłam zobaczyć, co się stało. Przed moimi oczami bili się Kastiel i Nataniel. Rudzielec miał rozciętą brew i wargę, blondyn miał tylko podbite oko. Blondyn zaatakował Kastiela, ten się uchylił. Wtedy Nataniel drugą ręką przywalił mu w twarz. Zobaczyłam jak z nosa cieknie krew. Nataniel wykorzystał nieuwagę przeciwnika i popchnął go twarzą na szafki. Kastiel zahaczył policzkiem o zamek i przeciął go sobie.
- Dosyć! - weszłam miedzy Nataniela, a Kastiela.
Ale było już za późno. Nataniel zamiast pchnąć Kastiela uderzył mnie. Uderzyłam się tyłem głowy o szafki. Mroczki stanęły mi przed oczami, wtedy Kastiel rzucił się na blondyna.
- TY!!! - Blondyn dostał prosto w nos. - Jak mogłeś ją uderzyć?!!
Nataniel zmobilizował się i pchnął Kastiela na szafki, potem przejechał jego czołem po zamku. Rudzielec miał twarz we krwi, do tego zaczęła mu ona lecieć też z rozcięcia na czole. Podniosłam się, czerwonowłosy ledwo stał na nogach. Blondyn znowu się zamierzył. Szybko uderzyłam go w brzuch, potem złapałam jego rękę i popchnęłam go na szafki. Usłyszałam jak wypuszcza powietrze z płuc. Osunął się na ziemię i spojrzał na mnie.
- Renn... Ja prze... - mamrotał.
- Za późno! - Na mojej twarzy malowała się prawdziwa furia. - Jak mogłeś to zrobić!
- Kiedy to on za...
- Nie obchodzi mnie to! - przerwałam mu. - Widzisz jak wygląda?! Mogłeś mu coś zrobić!
- Ja... Napraw...
- Lepiej będzie jak pójdziesz. - Odwróciłam się od niego.
Nataniel podniósł się z trudem i poszedł. Zauważyłam, że Kastiel gdzieś zniknął.
Rozejrzałam się i zauważyłam go jak szedł opierając się o szafki. Podbiegłam do niego i podparłam go z jednej strony.
- C-co robisz? - zapytał zakłopotany.
- Nie zostawię cię w takim stanie. - Spojrzałam na podłogę i zobaczyłam, że kapie na nią krew. - Ty byś mnie nie zostawił. - Poprowadziłam go do łazienki dla chłopaków.
- Nie wieże, że weszłaś do męskiej łazienki - powiedział rudzielec.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz - powiedziałam z uśmiechem. - Dobra poczekaj, ja zaraz wrócę. - Wybiegłam z łazienki.
„Dobra, Perry. Skup się. Gdzie była apteczka?” myślałam biegnąc korytarzem. „W pokoju gospodarzy?”. Weszłam do pokoju, na ścianie wisiała mała, podręczna apteczka. Zdjęłam ją i zajrzałam do środka. Bandaże, gazy, woda utleniona, plastry i nożyczki. Porwałam wszystko i pobiegłam do łazienki.
Kastiel siedział pod ścianą, po brodzie kapała mu krew. Zostawiłam apteczkę na zlewie i bez słowa podeszłam do Kastiela.
- Wstawaj. - Podałam mu rękę.
- Po co? - zapytał chwytając moją rękę.
- Twoja twarz jest tak samo czerwona jak włosy, masz jeszcze inne durne pytania? - Podeszłam z nim do zlewu.
Odkręciłam kran i zmoczyłam gazę zimną wodą. Podeszłam do Kastiela. Był ode mnie wyższy, ale udało mi się odgarnąć grzywkę z jego twarzy. Przyłożyłam gazę nasączoną zimną wodą do jego czoła. Zaczęłam delikatnie myć jego twarz.
- Zamknij oczy - poleciłam, a Kastiel wykonał moje polecenie.
Po umyciu twarzy, nasączyłam drugą gazę wodą utlenioną. Zbliżyłam się do rudzielca, ale ciężko było mi dosięgnąć.
- Kastiel?
- Tak?
- Możesz usiąść?
- Jasne, a co teraz zrobisz? - Podszedł pod ścianę i usiadł.
- Oczyszczę ci rany.
Usiadłam obok niego, i zaczęłam oczyszczać ranę na czole. Ciężko było mi to zrobić, bo siedziałam obok niego, szło mi to wolno. Kastiel zaczął się ruszać i musiałam uważać, żeby nie robić tego mocno.
- Ała! - syknął przez zęby. - Nie możesz robić tego szybciej?!
- Staram się, ale ciężko mi to robić w tej pozycji. - Przerwałam oczyszczanie. - Musiałabym usiąść na przeciwko ciebie.
- Nie widzę problemu. - Zanim zaprotestowałam przyciągnął mnie do siebie i usadził na swoich nogach. - Tak lepiej?
- Y-yhm... - Zrobiłam się czerwona, ale dalej czyściłam ranę na czole.
- To cholernie szczypie! - wrzasnął Kastiel, kiedy czyściłam rozciętą brew.
- To skup się na czymś innym. - Rudzielec przeniósł wzrok na mój dekolt. - Ale niekoniecznie na tym!
- A co ja na to poradzę?! To jedyna rzecz, która rzuca się w oczy - powiedział i przeniósł wzrok na moje oczy.
- Dzięki, dobrze wiedzieć, że mój biust przykuwa twoją uwagę - powiedziałam sarkastycznie.
Przechyliłam jego twarz i wyczyściłam mu policzek. Potem zajęłam się wargą.
- Skończyłam. - Poklepałam go po zdrowym policzku. - Możesz wstać. - Sama się podniosłam.
- Co? Już?
- Jakbyś miał dużo rodzeństwa, też byś to szybko robił. - Podałam mu chusteczkę. - Poczekaj jeszcze plastry.
Szybko nakleiłam plaster na brew i policzek. Potem zabandażowałam ranę na czole.
- Czemu to robisz? - zapytał zażenowany chłopak.
- Bo jak mamy iść do kina, to chce żebyś jakoś wyglądał - powiedziałam.
Potem wróciłam do domu.
To zdecydowanie nie był dobry dzień. Jestem ciekawa, co Nataniel myślał kiedy się bili. Jakim trzeba być idiotą, żeby zrobić komuś coś takiego.

***

Witam ! Jak tam wasze wakacje ? Ja już miałam mały wypad nad może, a wy ? Dobra, tak na prawdę to nie wiem o czym wam tu pisać. Ciesze się, że w końcu opublikowałam ten rozdział miałam do niego DUŻO weny. Pierwsza bójka, która była interesująca. Zapraszam do skomentowania, postów i ogólnego wyglądu bloga. Miłych wakacji. 
Fochatka odmeldowuję się !
Korekta - Saanni
Chcesz dowiedzieć się o mnie więcej ? Odwiedź zakładkę "O mnie".
Szablon wykonała Domi L