Znacie te dni, kiedy wszystko idzie źle? To dzisiaj miałam takie wrażenie. Po lekcjach wpadłam na Nataniela, który poprosił mnie o danie usprawiedliwienia Kastielowi do podpisania. Bo „Ten palant lubi twoje towarzystwo. Proszę, zrób to dla mnie.” . Zostawiłam swoje rzeczy i poszłam szukać Kastiela. Siedział na dziedzińcu.
- Hej, mam do ciebie prośbę.
- Czego chcesz?
- Nataniel powiedział, że masz to podpisać. - Pokazałam kartkę.
- Do jasnej cholery! Ile razy mam mu mówić, że nic nie podpisze?! - Kastiel wkurzył się nie na żarty.
- Dobra, nie to nie. - Rudzielec poszedł na sale gimnastyczną.
Wróciłam do szkoły, żeby znaleźć Nataniela. Był przy swojej szafce.
- On tego nie podpisze.
- Co?! Idiota, musi się usprawiedliwić. Inaczej dyrektorka go wyrzuci - Nataniel też zaczynał się złościć. - Spróbuj jeszcze raz, proszę. - Spojrzał na mnie oczami szczeniaczka.
- Yyy... No dobra, zrobię to jeden ostatni raz i idę do domu - złamałam się w ostatniej chwili.
- Jesteś kochana, wielkie dzięki. - Blondyn przytulił mnie do siebie.
- Tak, wiem. - Odsunęłam się. - I za to mnie lubisz. - Uśmiechnęłam się zadziornie. - Tylko jak mam to zrobić? - Pokazałam na papier.
- Hmm... Tak samo jak z makietą? - Nataniel podsunął mi pomysł.
- Dobra.
Szybkim krokiem poszłam na salę gimnastyczną. Otworzyłam drzwi, rudzielec siedział na trybunach. Kiedy mnie zobaczył chciał wyjść, ale zagrodziłam mu drogę.
- Już wychodzisz? - zapytałam udając smutek.
- Nie mam ochoty z tobą gadać. - Ominął mnie i szedł do wyjścia, to nie wróżyło mi nic dobrego.
- A gdybyśmy się wymienili? - zawołałam za nim.
- Niby na co? - Stanął i odwrócił się w moją stronę.
- Na przysługę. Ty podpiszesz ten papier, a ja zrobię coś dla ciebie. - Zauważyłam jego spojrzenie. - W granicach rozsądku - dodałam szybko.
- Dobra, daj długopis. - Podszedł do mnie. - W niedziele w kinie grają „Prometeusza”. Nie mam z kim iść ,więc zabiorę ciebie. To nie randka!
- Całe szczęście - powiedziałam.
- A przeszkadzałoby ci gdyby była? - Podał mi kartkę.
- Głupie pytanie, przecież nie jest - zbyłam go.
- Dobra, muszę coś załatwić. - Poszedł zanim coś powiedziałam.
Wyszłam za nim i skierowałam się w stronę bramy. Wtedy przypomniałam sobie o mojej torbie. Zawróciłam w stronę szkoły. Była pod szafkami, tam gdzie ją zostawiłam. Już miałam zawrócić, kiedy usłyszałam hałas na korytarzu.
Pobiegłam zobaczyć, co się stało. Przed moimi oczami bili się Kastiel i Nataniel. Rudzielec miał rozciętą brew i wargę, blondyn miał tylko podbite oko. Blondyn zaatakował Kastiela, ten się uchylił. Wtedy Nataniel drugą ręką przywalił mu w twarz. Zobaczyłam jak z nosa cieknie krew. Nataniel wykorzystał nieuwagę przeciwnika i popchnął go twarzą na szafki. Kastiel zahaczył policzkiem o zamek i przeciął go sobie.
Pobiegłam zobaczyć, co się stało. Przed moimi oczami bili się Kastiel i Nataniel. Rudzielec miał rozciętą brew i wargę, blondyn miał tylko podbite oko. Blondyn zaatakował Kastiela, ten się uchylił. Wtedy Nataniel drugą ręką przywalił mu w twarz. Zobaczyłam jak z nosa cieknie krew. Nataniel wykorzystał nieuwagę przeciwnika i popchnął go twarzą na szafki. Kastiel zahaczył policzkiem o zamek i przeciął go sobie.
- Dosyć! - weszłam miedzy Nataniela, a Kastiela.
Ale było już za późno. Nataniel zamiast pchnąć Kastiela uderzył mnie. Uderzyłam się tyłem głowy o szafki. Mroczki stanęły mi przed oczami, wtedy Kastiel rzucił się na blondyna.
- TY!!! - Blondyn dostał prosto w nos. - Jak mogłeś ją uderzyć?!!
Nataniel zmobilizował się i pchnął Kastiela na szafki, potem przejechał jego czołem po zamku. Rudzielec miał twarz we krwi, do tego zaczęła mu ona lecieć też z rozcięcia na czole. Podniosłam się, czerwonowłosy ledwo stał na nogach. Blondyn znowu się zamierzył. Szybko uderzyłam go w brzuch, potem złapałam jego rękę i popchnęłam go na szafki. Usłyszałam jak wypuszcza powietrze z płuc. Osunął się na ziemię i spojrzał na mnie.
- Renn... Ja prze... - mamrotał.
- Za późno! - Na mojej twarzy malowała się prawdziwa furia. - Jak mogłeś to zrobić!
- Kiedy to on za...
- Nie obchodzi mnie to! - przerwałam mu. - Widzisz jak wygląda?! Mogłeś mu coś zrobić!
- Ja... Napraw...
- Lepiej będzie jak pójdziesz. - Odwróciłam się od niego.
Nataniel podniósł się z trudem i poszedł. Zauważyłam, że Kastiel gdzieś zniknął.
Rozejrzałam się i zauważyłam go jak szedł opierając się o szafki. Podbiegłam do niego i podparłam go z jednej strony.
Rozejrzałam się i zauważyłam go jak szedł opierając się o szafki. Podbiegłam do niego i podparłam go z jednej strony.
- C-co robisz? - zapytał zakłopotany.
- Nie zostawię cię w takim stanie. - Spojrzałam na podłogę i zobaczyłam, że kapie na nią krew. - Ty byś mnie nie zostawił. - Poprowadziłam go do łazienki dla chłopaków.
- Nie wieże, że weszłaś do męskiej łazienki - powiedział rudzielec.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz - powiedziałam z uśmiechem. - Dobra poczekaj, ja zaraz wrócę. - Wybiegłam z łazienki.
„Dobra, Perry. Skup się. Gdzie była apteczka?” myślałam biegnąc korytarzem. „W pokoju gospodarzy?”. Weszłam do pokoju, na ścianie wisiała mała, podręczna apteczka. Zdjęłam ją i zajrzałam do środka. Bandaże, gazy, woda utleniona, plastry i nożyczki. Porwałam wszystko i pobiegłam do łazienki.
Kastiel siedział pod ścianą, po brodzie kapała mu krew. Zostawiłam apteczkę na zlewie i bez słowa podeszłam do Kastiela.
Kastiel siedział pod ścianą, po brodzie kapała mu krew. Zostawiłam apteczkę na zlewie i bez słowa podeszłam do Kastiela.
- Wstawaj. - Podałam mu rękę.
- Po co? - zapytał chwytając moją rękę.
- Twoja twarz jest tak samo czerwona jak włosy, masz jeszcze inne durne pytania? - Podeszłam z nim do zlewu.
Odkręciłam kran i zmoczyłam gazę zimną wodą. Podeszłam do Kastiela. Był ode mnie wyższy, ale udało mi się odgarnąć grzywkę z jego twarzy. Przyłożyłam gazę nasączoną zimną wodą do jego czoła. Zaczęłam delikatnie myć jego twarz.
- Zamknij oczy - poleciłam, a Kastiel wykonał moje polecenie.
Po umyciu twarzy, nasączyłam drugą gazę wodą utlenioną. Zbliżyłam się do rudzielca, ale ciężko było mi dosięgnąć.
- Kastiel?
- Tak?
- Możesz usiąść?
- Jasne, a co teraz zrobisz? - Podszedł pod ścianę i usiadł.
- Oczyszczę ci rany.
Usiadłam obok niego, i zaczęłam oczyszczać ranę na czole. Ciężko było mi to zrobić, bo siedziałam obok niego, szło mi to wolno. Kastiel zaczął się ruszać i musiałam uważać, żeby nie robić tego mocno.
- Ała! - syknął przez zęby. - Nie możesz robić tego szybciej?!
- Staram się, ale ciężko mi to robić w tej pozycji. - Przerwałam oczyszczanie. - Musiałabym usiąść na przeciwko ciebie.
- Nie widzę problemu. - Zanim zaprotestowałam przyciągnął mnie do siebie i usadził na swoich nogach. - Tak lepiej?
- Y-yhm... - Zrobiłam się czerwona, ale dalej czyściłam ranę na czole.
- To cholernie szczypie! - wrzasnął Kastiel, kiedy czyściłam rozciętą brew.
- To skup się na czymś innym. - Rudzielec przeniósł wzrok na mój dekolt. - Ale niekoniecznie na tym!
- A co ja na to poradzę?! To jedyna rzecz, która rzuca się w oczy - powiedział i przeniósł wzrok na moje oczy.
- Dzięki, dobrze wiedzieć, że mój biust przykuwa twoją uwagę - powiedziałam sarkastycznie.
Przechyliłam jego twarz i wyczyściłam mu policzek. Potem zajęłam się wargą.
- Skończyłam. - Poklepałam go po zdrowym policzku. - Możesz wstać. - Sama się podniosłam.
- Co? Już?
- Jakbyś miał dużo rodzeństwa, też byś to szybko robił. - Podałam mu chusteczkę. - Poczekaj jeszcze plastry.
Szybko nakleiłam plaster na brew i policzek. Potem zabandażowałam ranę na czole.
- Czemu to robisz? - zapytał zażenowany chłopak.
- Bo jak mamy iść do kina, to chce żebyś jakoś wyglądał - powiedziałam.
Potem wróciłam do domu.
To zdecydowanie nie był dobry dzień. Jestem ciekawa, co Nataniel myślał kiedy się bili. Jakim trzeba być idiotą, żeby zrobić komuś coś takiego.
To zdecydowanie nie był dobry dzień. Jestem ciekawa, co Nataniel myślał kiedy się bili. Jakim trzeba być idiotą, żeby zrobić komuś coś takiego.
***
Witam ! Jak tam wasze wakacje ? Ja już miałam mały wypad nad może, a wy ? Dobra, tak na prawdę to nie wiem o czym wam tu pisać. Ciesze się, że w końcu opublikowałam ten rozdział miałam do niego DUŻO weny. Pierwsza bójka, która była interesująca. Zapraszam do skomentowania, postów i ogólnego wyglądu bloga. Miłych wakacji.
Fochatka odmeldowuję się !
Korekta - Saanni
Chcesz dowiedzieć się o mnie więcej ? Odwiedź zakładkę "O mnie".
Ale super ;3. Ten rozdział bardzo trzymał w napięciu. I fajnie też, że ta bójka była sensowna (No bo wiadomo, że się nienawidzą itp.), bo w niektórych fanfiction zdarzenia są po prostu bez sensu! Idę czytać dalej :*.
OdpowiedzUsuń