niedziela, 19 marca 2017

Rozdział 31

Renn
Zaspana otworzyłam oczy, mruknęłam coś sennie i zamrugałam parę razy. Obok mnie stęknął Lysander. Otworzyłam oczy już na dobre, a pierwszym, co zobaczyłam była twarz chłopaka oddalona od mojej o zaledwie kilka centymetrów. Nasze nosy prawie się stykały, momentalnie się obudziliśmy. Wpatrywaliśmy się w siebie przez chwilę, nagle zerwaliśmy się na równe nogi. Czerwoni jak nigdy poszliśmy bez słowa obudzić resztę.
Pozostali smacznie spali na swoich miejscach . Najpierw podeszliśmy do materaca, gdzie chrapali w najlepsze Nataniel i Kastiel. Budzenie zaczęłam od zrobienia kilku fajnych zdjęć tej dwójki, na których to rudzielec wtulał się w lewą rękę blondyna. Dzięki ci świecie, kocham cię! Kiedy skończyłam się naśmiewać, wspólnie z Lysandrem zerwaliśmy z nich kołdrę.
-Dzień dobry! - krzyknęłam radośnie.
W odpowiedzi usłyszałam stęknięcie.
- Czas wstawać - mówiłam, ciągle pełna entuzjazmu.
- Po co? - mruknął zaspany Nataniel.
- Za jakiś czas musimy wyjść - odpowiedział mu Lysander.
Ten argument podziałał na nich wystarczająco, by podnieśli się z posłania. Został nam tylko Sam, którego twardy sen jest przeszkodą dla wszystkich, którzy chcą go zbudzić. Na szczęście ja jedna, miałam dostęp do tej wiedzy tajemnej. Na początek spróbowałam delikatnie i powoli.
- Sam - powiedziałam słodziutko. - Samuś. - Potrząsnęłam go za ramie. - Samuel - warknęłam zniecierpliwiona.
- Chyba coś ci nie wyszło - zakpił ze mnie Kastiel.
- Spokojnie, mam jeszcze jedną metodę.
- Tym razem przyniesiesz mu cieplutki kocyk?
- Zamknij się i patrz, rudzielcu - warknęłam na niego.
Stanęłam przed kanapą w lekkim rozkroku i szybkim ruchem wyrwałam śpiącemu z pod głowy poduszkę, wrzeszcząc na całe gardło:
- Wstawaj leniu!!!
Sam próbował się bronić, ale robił to na tyle mizernie, że jego kołdra szybko podzieliła los poduszki.
- Wyłaź stąd, idioto! - krzyknęłam i zwaliłam go na ziemię.
Brunet oburzony moją skuteczną taktyką, poderwał się na równe nogi i ruszył, żeby mnie udusić. Niestety, biedaczyna był tak zaspany, że zanim na dobre się rozpędził , ja już byłam w łazience. Korzystając z okazji postanowiłam się ogarnąć. Dzień wcześniej zostawiłam tu torbę, dobry ruch. Umyłam twarz, wyszorowałam zęby i rozczesałam włosy. Moje biedne włosy, bez swoich czarnych końcówek wyglądały tak nago. Związałam je w kitkę, przebrałam się w ciuchy i wyszłam na zewnątrz.
Chłopcy, już ubrani, siedzieli w kuchni i zajadali się kanapkami zrobionymi przez Lysandra.
- Diabeł wrócił - zaśmiał się Kastiel.
- I jest głodny. - Ugryzłam pierwszą, lepszą kanapkę z brzegu.
- Nienawidzę cię - mruknął Sam i posłał mi złe spojrzenie.
- Też cię kocham. - Posłałam mu jednego z moich specjalnych całusów.
Mój przyjaciel uśmiechnął się na ten drobny gest, nie gniewał się.
Resztę śniadania spędziliśmy w dobrej atmosferze, rozmawiając i żartując. Było to jedno z lepszych śniadań w moim życiu, już dawno zapomniałam jak to jest spędzać z kimś poranek. Zaraz po posiłku wspólnie posprzątaliśmy, no dobra, ja posprzątałam. Kazałam szykować się reszcie, a sama zajęłam się kuchnią.
Po jakimś czasie całą piątką wyszliśmy do szkoły. Chłopcy musieli zrobić próbę generalną, a ja dopilnować kilku ostatnich spraw. Czekały na mnie sprawy Melanii, Iris i Rozalii, a później umówiona byłam do fryzjera. Nareszcie Mia naprawi to, co Vanessa zepsuła, moje włosy w końcu odzyskają swój najlepszy kolor.
Rozmyślałam nad tym, kiedy weszliśmy na teren szkoły. Wtedy momentalnie coś zaatakowało Lysandera. Była to ta mała gimnazjalistka, którą widziałam tu ostatnio cały czas.
- Lysander! - wykrzyknęła piskliwie uwieszona na jego szyi.
- Witaj, Nino. Co robisz tutaj tak wcześnie? - spytał uprzejmie, kompletnie ignorując fakt, że ta małolata wisi sobie na nim w najlepsze.
- Chciałam cię zobaczyć przed koncertem. Nie mogę się już doczekać! - pisnęła entuzjastycznie, w końcu go puszczając.
- Ja też. - Obdarzył ją jednym ze swoich delikatnych uśmiechów.
Sam chrząknął znacząco.
- Niestety, musimy już iść - zainterweniował Nataniel.
- Och, czemu? - Nina zrobiła naburmuszoną minę i spojrzała z wyrzutem na białowłosego.
- Mamy jeszcze masę pracy, musimy zrobić próbę generalną i przygotować się do występu - wytłumaczył jej spokojnie.
- O, dobrze - zasmuciła się. - Do zobaczenia! - zakrzyknęła za nami, kiedy mijaliśmy ją i wchodziliśmy do szkoły.
Ledwo zamknęliśmy drzwi, a Kastiel zaczął zaczepiać Lysandera.
- Niezła fanka. - Uśmiechnął się łobuzersko.
- Daj spokój, to dopiero dziecko. - Lysander nic sobie z tego nie zrobił.
- Nie wiedziałem, że lubisz takie... dziewczynki. - Zaśmiał się, a Nataniel cicho mu zawtórował.
- Kastiel, proszę cię. - Zrobił zniesmaczoną minę. - To tylko fanka, zresztą nie tylko ja w tym towarzystwie mam fanów. Sam? - Lysander spojrzał na niego z niemym błaganiem w oczach.
- Mnie do tego nie mieszaj. - Sam podniósł ręce w obronnym geście.
- Renn? - Dwukolorowe tęczówki swoje błagalne spojrzenie skierowały na mnie.
- Eee - jęknęłam. - Ja chyba nie miałam takich fanów - mruknęłam.
- Nieprawda - zaprzeczył Sam.
- Miałam takich fanów? - spytałam zaskoczona.
- Ty masz takich fanów. - Spojrzał znacząco na Lysandera, na co ten się zarumienił.
- Co? Nie - parsknęłam.
Sam spojrzał na mi twardo w oczy.
- Naprawdę?! - wykrzyknęłam. - Znaczy zdarzali się tacy, którzy przysyłali mi prezenty,  płakali na mój widok, traktowali jak najlepszą przyjaciółkę, ale nikt nie czekał na mnie o ósmej godzinie pod szkołą.
- Nina, nie siedzi tutaj cały czas, chyba. Chodzi do gimnazjum kilka ulic dalej - zauważył Lysander.
Westchnęłam.
- O czym tak rozmawiacie gołąbeczki? - zaświergotał ktoś nad nami.
Spojrzeliśmy w górę. Na schodach stała Rozalia i machała do nas z wielkim uśmiechem.
- Cześć Roza - odpowiedzieliśmy razem z Lysanderem.
- Co za synchronizacja. - Zaśmiała się radośnie. - Wybaczcie, ale muszę porwać waszą królewnę. - Zbiegła ze schodów, chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w przeciwną stronę.
Szłyśmy tak chwilę w ciszy, dopóki chłopcy mogli nas usłyszeć. Dopiero potem zaczęłyśmy rozmowę konspiracyjnym szeptem.
- Stroje są prawie gotowe, musimy tylko je doszlifować.
- My? - Spojrzałam na nią podejrzliwie.
- Ja i Alexy. Pomagał mi w pracy razem z Leo. Nawet nie wiedziałam, że ma taki talent i gust. Gdybyś tylko zobaczyła jak on...
- Roza, do rzeczy - przerwałam jej.
- Melania i Iris czekają na ciebie w pokoju gospodarzy - powiedziała naburmuszona. - Kiedy skończycie wpadnij do piwnicy, mam dla ciebie niespodziankę. No i musisz obejrzeć kostiumy. - Uśmiechnęła się i uciekła w stronę piwnicy. - Poza tym świetnie ci w tych włosach! - krzyknęła na pożegnanie.
Przewróciłam oczami i weszłam do pokoju gospodarzy. Siedziały w nim, tak jak powiedziała mi Rozalia, Melania i Iris, które musiały rozmawiać o czymś ważnym. Odsunęły się od siebie, jak tylko wpadłam do środka. Nieważne, nie moja sprawa.
- Już jestem - przywitałam je prędko. - To co robimy? - spytałam od razu przechodząc do rzeczy.
- Hej, Renn. Musimy ułożyć stoisko z napojami i stanowisko przed szkołą - odpowiedziała natychmiast Melania.
- Po co nam stanowisko przed szkołą? - zdziwiłam się.
- Będziemy zbierać listę osób, które dzisiaj przyszły. Na wypadek, gdybyśmy organizowali kiedyś coś podobnego - wytłumaczyła mi naprędce.
- To pomysł Nataniela, o którym ci pisałam - dopowiedziała Iris,
- Faktycznie - przyznałam jej rację po chwili namysłu. - Ok, w takim razie zabierzmy się do pracy. Gdzie są napoje? - Spojrzałam na brunetkę.
- Jeszcze ich nie ma, będą za godzinę - lekko się zmieszała.
- Dobra, w takim razie zajmijmy się ustawieniem stoiska przed piwnicą - zarządziłam z grymaśną miną.
- Pewnie, możemy wziąć ławki z sali B - zaproponowała Iris.
Obie z Melanią zgodziłyśmy się na te propozycję. Zabrałyśmy uniwersalny klucz głównego gospodarza i poszłyśmy do sali B. Zabrałyśmy z niej trzy ławki i parę krzeseł. Przeniosłyśmy się na klatkę schodową, na której rozbrzmiewała muzyka naszego zespołu. Zauważyłam jak Melania patrzy na drzwi, jakby chciał tam wejść, ale po chwili z wahaniem odwróciła od nich wzrok.
Ustawiłyśmy wszystko, nawet zrobiłyśmy prowizoryczną kasę i cennik. Później zabrałyśmy jeszcze jedną ławkę i krzesło, żeby ustawić stoisko z listą. Niestety, nie mogłam w tym pomóc. Mój telefon zadzwonił przypominając mi o fryzjerze, więc pożegnałam się z dziewczynami i pobiegłam do miasta.
Spacerowałam ulicami i obserwowałam okolice. Pogoda była wyjątkowo piękna, czyste, pogodne niebo i słońce. Na chodniku leżały sterty pożółkłych liści. Ludzie chodzili w różnych kierunkach poubierani w ciepłe kurtki i czapki, niektórzy przezorni nosili pod pachą parasole.
Dotarłam w końcu do małego salonu fryzjerskiego. Niepozorny z zewnątrz, ale przytulny w środku. Jest podzielony na dwie części oddzielone beżowym parawanem, poczekalnie i strefę fryzjerki. W poczekalni jest pełno wygodnych foteli w różnych odcieniach brązu. W drugiej części tylko trzy czarne fotele fryzjerskie i pełno innych akcesoriów. Na białej, kafelkowej podłodze leżało kilka obciętych pukli, a na fioletowych ścianach wisiały różnego rodzaju zdjęcia fryzur.
Ledwo weszłam, a już doskoczyła do mnie wysoka i szczupła kobieta z niesamowicie kolorowymi włosami. Jej włosy sięgały ramion, a każdy kosmyk był w innym kolorze. To właśnie Mia, moja fryzjerka. Przywitała się ze mną i od razu kazała usiąść na fotelu. Po półtorej godzinie moje końcówki, znowu stały się czarne. Podziękowałam, zapłaciłam i wróciłam do szkoły.
Ledwo przekroczyłam próg szkoły, a już dostałam SMS-a od Rozalii:
„Jesteśmy w piwnicy. Przymiarkaaa!!!”
Zaśmiałam się pod nosem i pobiegłam do piwnicy. Była tam już cała gromada oraz Rozalia i Alexy, którzy trzymali kilka pokrowców na ubrania.
- Jestem - zakomunikowałam schodząc z ostatniego schodka.
- Świetnie... COŚ TY ZROBIŁA?!
- Daj spokój, Rozalio, to tylko farba. - Machnęłam lekceważąco ręką.
- Jak to farba?! To narzędzie diabła!!! - dramatyzowała.
- Roza, nie mamy czasu - mruknął Lysander i pokazał na zegarek.
- Dobra - warknęła. - Ale jeszcze do tego wrócimy - ostrzegła mnie.
- Ale po koncercie - dodałam z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Cicho - warknęła. - A teraz czas na przymiarki, panowie przodem. - uśmiechnęła się szeroko.
Alexy każdemu podał pokrowiec i kazał im się przebrać za kulisami. Tak też zrobili. Było przy tym trochę hałasu, ale w końcu całą czwórką wyszli w nowych strojach.
Lysander był ubrany w białą koszulę z czarnymi pasami, zielone spodnie w kartę i ciemnozieloną kurtkę ze złotymi ozdobami oraz futrem na zakończeniach rękawów. Do tego dostał jeszcze kilka dodatków: czarno-białe rękawiczki bez palców, zieloną apaszkę i dwie spinki w tym samym kolorze.
Nataniel dostał białe jeansy, przezroczystą czarną bluzkę i ciemnoniebieską koszulę w kratę z oberwanymi rękawami. Do tego wszystkie założył jeszcze białe rękawiczki bez palców, kilka czarnych łańcuszków oraz czarną obrożę.
Kastiela ubrano w czarną bluzkę, która odsłaniała jego brzuch, ciemne spodnie z paskiem, który miał klamrę w kształcie czaszki oraz białą kamizelkę z postawionym kołnierzem. Dodatkowo na jednej ręce miał czarną rękawiczkę bez palców, z pod której wystawał przezroczysty, czarny materiał, a na drugiej ręce miał szeroką czarną bransoletkę.
Sam został wystrojony w przydługą białą bluzkę z dużym dekoltem, czarną bluzę z kapturem bez rękawów i zwykłe dziurawe jeansy. Do tego dostał on jeszcze czarne rękawiczki bez palców, sięgając do połowy ramion.
Wszyscy wyglądali ekstra, a stroje świetnie się komponowały, ale jeden szczegół psuł mi ten sielski obrazek.
- Wyglądają naprawdę dobrze, postaraliście się - mruknęłam do Rozalii i Alexy'ego.
- Daj spokój. - Roza lekko się zarumieniła.
- To nic wielkiego. - Alexy uśmiechnął się szeroko. - Ale jest coś, co mi tu nie pasuje...
- Te miny - dokończyliśmy wszyscy razem.
Każdy chłopak stał przed nami z wielkim, ostentacyjnym grymasem niezadowolenia.
- Czy coś jest nie tak? - zapytałam niepewnie.
- Tak, wszystko! - krzyknął rudzielec.
- Wszystko, to bardzo ogólna odpowiedź - zauważyłam rozdrażniona.
- To coś. - Pokazał na bluzkę. - Zasłania tyle, co nic. Nie ma opcji, że w tym wystąpię.
- Ciesz się, że zasłania choć tyle - mruknął Nataniel. - Ty, przynajmniej nie nosisz, czegoś co odsłania wszystko.
- Ok, a wam co się nie podoba? - Spojrzałam na milczących, jak dotąd, Sama i Lysandra.
- Spinki - odpowiedział białowłosy. - Czy ja naprawdę muszę nosić spinki?
- Czuje się niewygodnie w tej bluzce. Moim zdaniem jest trochę za długa. - Sam uśmiechnął się przepraszająco.
- Sorry, chłopcy, ale nie możemy wam zmienić ciuchów, już za późno - powiedział przepraszająco Alexy.
Wtedy nagle rozpętała się jakaś burza, a zespół oburzony tym faktem zaczął gadać jak najęty. Mówili tak głośno, że nie dało się niczego zrozumieć.
- Cisza! - krzyknęła Rozalia. - Mam gdzieś, czy wam się to podoba czy nie. To najlepsze ciuchy jakie do tej pory zrobiłam, więc macie je założyć! Czy wy wiecie ile czasu nad tym siedziałam?! Wypruwałam sobie nad tym żyły! Więc się zamknąć!!! - krzyczała rozwścieczona.
Minęło parę minut, po czym moja przyjaciółka odezwała się do mnie jeszcze raz, tym razem łagodniej:
- Ok, Renn, teraz czas na ciebie. Marsz za kulisy. - Pokazała palcem na czerwone kotary.
- Co? - spytałam zdezorientowana.
- To co słyszałaś. Za kulisy, już!
Zdezorientowana, nie byłam w stanie się ruszyć, więc Rozalia sama zaciągnęła mnie za czerwoną kotarę. Tam czekał na mnie pokrowiec na ubranie, dokładnie taki, jak ten dla chłopców. Rozpięłam suwak, a moim oczom ukazała się niesamowita sukienka. Na oko sięgała do połowy ud, tors zrobiony był z przezroczystej, czarnej koronki, a w strategicznych punktach umieszczono piękne, czerwone pasma materiału, kończące się kokardami. Dół sukienki, miał ten sam czerwony odcień i był plisowany z niewielkim rozcięciem na boku. Sukienka bardzo mi się spodobała, więc szybko w nią wskoczyłam. Była bardzo dobrze dopasowana.
Zdenerwowana wyszłam zza kulis.
- Wiedziałam, że będzie ci pasować! - krzyknęli jednocześnie Roza i Alexy.
Pozostali spojrzeli się na mnie, ich twarze wyrażali więcej niż tysiąc słów, byli oszołomieni.
- Za co to? - spytałam onieśmielona.
- Za twoją pracę - odpowiedziała Rozalia. - W końcu powinnaś coś z tego dostać.
Uśmiechnęłam się i mocno ją wyściskałam, aby potem przejść do ostatnich szlifów przed występem.

Sam
Nareszcie byliśmy gotowi, żeby wyjść na scenę. Zostało jeszcze pięć minut.
Każdy z nas miał tremę. Lysander pisał coś w notatniku, a Nataniel gorączkowo otrzepywał swój strój. Podszedłem do niego i położyłem mu rękę na ramieniu.
- Spokojnie, to prawie jak próba. - Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Prawie, tylko z publicznością. - Nataniel zbladł.
- Stary, damy radę. Graliśmy przed Renn...
- Ale teraz gramy dla większej widowni, niż Renn.
Chciałem coś jeszcze dodać, kiedy do blondyna przyszedł SMS od Melanii. Podejrzałem jego treść przez ramię:
„Twoich rodziców... nie.... Spokojnie.”
Tylko tyle zobaczyłem, zanim Nataniel się odwrócił.
- Pamiętaj, że na tej widowni ciągle będzie Renn - dodałem cicho i odszedłem.
Chłopak chyba się uspokoił.
Chciałem jeszcze porozmawiać z  Lysaderem, ale potknąłem się o jakiś papier. Podniosłem go, okazało się, że to stary magazyn muzycznym, otworzony był na stronie z artykułem o jakiejś grupie muzycznej. Chciałem go przeczytać z czystej ciekawości, kiedy nagle Kastiel wyrwał mi go z ręki i syknął:
- To nie twoje.
- Sorry, nie wiedziałem, że należy do ciebie. - Podrapałem się z zażenowaniem po policzku. - Czemu go czytasz? - zapytałem z ciekawości.
- Uspokaja mnie - mruknął i odszedł w kąt go poczytać.
Po chwili przyszła Rena, wyglądała bosko w tej sukience od Rozalii.
- Chłopcy, możecie zaczynać - zakomunikowała nam. - Trzymam za was kciuki. - Uśmiechnęła się do nas promiennie i zeszła do publiczności.
Dopiero teraz dotarł do mnie ten szmer za kotarami. Musiało przyjść tutaj sporo osób. No nic, damy czadu!

Renn
Chłopcy wyszli na scenę. Naprawdę dobrze wyglądali w strojach od Rozy, nie rozumiem na co tak marudzili. Koncert zaczął się od kilku znanych piosenek, żeby rozruszać tłum. Dopiero potem przeszli do własnych kawałków. Bawiłam się świetnie, tak samo jak cała publiczność. Chodząc po sali, naliczyłam duży tłum. Chociaż w moim odczuciu był on o wiele większy, ogromny!
Wszytko już dobiegało końca, kiedy usłyszałam zupełnie nowy utwór. Nigdy nie widziałam, aby go ćwiczyli.

Pozwól mi zanurzyć się w tej czerwieni.

Moje nogi zamieniły się w watę, a na usta wszedł wielki uśmiech.

Nie chcę by splamiły ją łzy bieli.

Lysander miał tak piękny głos.

Pragnę byśmy się zrozumieli, chciałbym byśmy pozostali niezmienieni.

Muzyka zmieniła się, to była już końcówka.
Stwierdziłam, że moim panom przyda się odpoczynek, więc uciekłam na dziedziniec razem z tłumem. Spotkałam tam Ninę, nie wiedząc czemu zagadałam do niej.
- Cześć, Nina. Jak ci się podobało? - spytałam przyjaźnie.
- Było cudownie! - pisnęła radośnie. - Lysander wyglądał tak cudownie, do tego jego głos! - Zrobiła rozmarzone oczka.
- Racja, był świetny. Nie tylko on, ale cały zespół - przyznałam.
- Prawda, ale to Lysander zrobił największe show jako wokalista.
- Nie będę się z tobą kłócić - zaśmiałam się.
Nagle znikąd, ktoś postukał mnie w ramię.
Odwróciłam się od Niny i spojrzałam na nieznajomą. Dziewczyna miała długie brązowe włosy, niebieskie oczy podkreślone beżowym cieniem i wąskie usta pomalowane różową szminką. Jej ubiór przypominał mi Alice i jej koleżanki, a ubrana była w obcisłe, podziurawione jeansy i prześwitującą, białą  bluzkę z falbankami, a na nią założyła niebieski gorset bez ramiączek, która odsłaniała jej piersi. Do tego założyła buty na dużym obcasie, przez co była ode mnie o wiele wyższa. Miała też wiele ozdóbek przy pasku, kolczyki i dziwne rękawiczki.
- Przepraszam - powiedziała przyjaźnie. - Szukam Kastiela. - Posłała mi miły uśmiech.
Zdziwiłam się, ale to nie moja sprawa, więc o nic nie pytałam, tylko odezwałam się uprzejmie:
- Zdaje mi się, że jest jeszcze w piwnicy, za kulisami.
- Aha, dziękuję. - Uśmiechnęła się i ruszyła do szkoły.
Odwróciłam się znowu do Niny, ale nie mogłam pozbyć się wrażenia, że gdzieś już ją widziałam.

***

Hejeczka, kolejny rozdział znowu się spóźnił. :/ Wybaczcie, ale zacięłam się na opisach i nie mogłam jak tego ruszyć. Na szczęście wyrobiłam się w miarę wcześnie. Cóż niedługo rocznica, postaram się na nią coś przygotować, ewentualnie nieco spóźnię się z niespodzianką, no ale cóż... Zobaczymy jak to będzie, a teraz czas wziąć się za kolejną część naszej przygody, no bo w końcu szykuje się potyczka z Debrą. :D Do zobaczenia wkrótce! 
Szablon wykonała Domi L