- Ej! Możesz nie zabierać całej kołdry?! - Kołdra została pociągnięta brutalnie w drugą stronę.
- Ty też jej nie zabieraj! - Zaczęła przeciągać kołdrę w swoją stronę. - Do jasnej cholery! Zaraz ci przywalę!
- Spróbuj szczęścia czerwonooka! - Kastiel odrzucił kołdrę i się podniósł.
- Żebyś wiedział, że spróbuje! - Dziewczyna też podniosła się wzburzona. - KASTIEL?!
- CZEGO?!
- CO TY TU ROBISZ?!
- SPAŁEM IDIOTKO!
- CO?!
- Dobra, ścisz się - powiedział spokojnie.
- TY... ZABIJĘ JAK...
- Tak, tak. Ścisz się już ok?!
- Dobra! Mogłeś powiedzieć, że masz zamiar tu spać - odpowiedziała spokojnie.
- I co byś zrobiła? - zapytał z nonszalancją.
- Poszła spać na kanapę... - Spojrzała na niego. - Albo została na dworze ryzykując przeziębieniem. - Uśmiechnęła się złośliwie
- Jakaś ty miła z rana. - Kastiel wstał z łóżka. - Idę do łazienki, a potem na spacer z Demonem. Poczekasz?
- Yhm.
Renn wstała i poszła na dół do łazienki. Szybko obmyła się ciepłą wodą i założyła ciuchy z wczoraj.
Poszła spokojnie do kuchni. Rozejrzała się i otworzyła lodówkę. Na każdej półce walały się hermetycznie zamknięte kotlety i paczki z cheeseburgerami, tylko na końcu jednej z półek znalazła jajka i mleko. Wyciągnęła jajka i poszukała patelni. Znalazła olej w szafce nad mini telewizorem. Rozgrzała olej na patelni, potem spokojnie wbiła jajka i zaczęła je mieszać. Zostawiła potrawę na chwilę i zagrzała wodę na herbatę w czajniku, paczkę herbaty znalazła za trzema butelkami pepsi i coli. „Boże, ile on tego ma?” pytała się w myślach. Czajnik zaczął gwizdać, wyłączyła go i chciała znaleźć kubki. Już miała otworzyć szafkę, kiedy...
- Tutaj ich nie ma - usłyszała przy swoim uchu.
- Boże, Kastiel nie strasz mnie tak! - krzyknęła z przerażeniem.
- Hahaha, to za ten numer na dachu - powiedział zataczając się ze śmiechu.
- Może zamiast rechotać byś mi pomógł? - zapytała lodowato.
- Jasne, jasne. - Kastiel podszedł do szafki i wyciągnął naczynia, a potem sztućce.
Renn nałożyła śniadanie na talerze i nalała herbaty do kubków. Oboje z Kastielem usiedli przy stole i zaczęli jeść śniadanie.
- Mmm... Całkiem... niezłe... - powiedział chłopak z pełnymi ustami.
- Mógłbyś zamknąć usta jak jesz?
- Sorry... - Przełknął głośno. - Gdzie nauczyłaś się tak gotować?
- Mieszkam sama, pamiętasz? - Uniosła wzrok z nad kubka. - To normalne, że sama gotuje.
Po śniadaniu oboje poszli do domu Renn. Zabrali swoją makietę, a dziewczyna poszła się przebrać na górę. Kastiel z rozczarowaniem zauważył, że ubrała się jak zwykle. Glany, czarne ciuchy i skórzana kurtka.
Później oboje poszli z makietą do szkoły.
***
Dzisiaj w końcu oddaliśmy z Kastielem naszą makietę, a wszystko zaczęło się od tego, że pan Frazowski wywołał nas na środek sali.- Ja i Kastiel zrobiliśmy makietę naszego miasta. - Pokazałam na naszą prace.
- Umieściliśmy tu wszystkie budynki, na przykład tu jest nasze liceum. - Kastiel pokazał palcem na małą styropianową podobiznę.
- Bardzo dobrze. Wasza praca jest fantastyczna. Można wiedzieć z czego ją wykonaliście? - zapytał Frazowski.
- Zrobiliśmy ją ze styropianu i pomalowaliśmy farbą w sprayu - odpowiedziałam spokojnie.
- Cudownie, oboje dostajecie oceny celujące. Teraz wróćcie do ławki.
Wróciliśmy na swoje miejsca i przybiliśmy sobie z Kastielem piątkę.
Później jeszcze kilka innych grup czytało referaty i prezentacje multimedialne. Ten dzień był taki uroczy, aż nie mogę się doczekać co przyniesie jutro.
Przyznam,że cały ten rozdział był uroczy <3.
OdpowiedzUsuń