piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 13

DZIEŃ 3
Podejrzani: Amber, Klementyna, Kastiel. Muszę udowodnić, że któreś z nich to zrobiło. Czas poszukać dowodów.
***
Drzwi do pokoju gospodarzy trzasnęły, kiedy Renn wpadła do niego jak błyskawica. Dziewczyna była zdyszana. Cały dzień szukała głównego gospodarza, tylko po to by porozmawiać o jej przemyśleniach. Po drodze natknęła się na Melanię, a ta kazała jej sprawdzić tutaj, czy chłopaka wciąż nie ma.
- Nataniel, jesteś tutaj? - zawołała czerwonooka.
- Tutaj. - Nataniel pomachał jej zza biurka.
- Nareszcie - westchnęła. - Słowo daję, przeszukałam całą szkołę, a ty byłeś tutaj jak zawsze. - Uśmiechnęła się z ulgą.
- Trzeba było zacząć od tego miejsca albo złapać mnie po lekcji. - Zaczął przeglądać jakiś segregator.
- Złapać ciebie? Po lekcji? - Zaśmiała się dźwięcznie. - To już wolę szukać notatnika Lysandera, to przynajmniej jest możliwe.
- Daj spokój. - Chłopak zarumienił się. - Ja po prostu lubię spędzać tutaj przerwy.
- Wiesz jak to się nazywa? - Spojrzała mu prosto w oczy. - Pracoholizm.
- Miałaś jakąś sprawę do mnie? - zapytał zmieniając temat.
- Chciałam zapytać czy kogoś nie podejrzewasz?
- Podejrzewam? O co? - Spojrzał zaciekawiony.
- Przecież, musimy znaleźć złodzieja sprawdzianów.
- O tak. - Nataniel podrapał się w tył głowy. - Słuchaj Renn... jeśli o to chodzi, to nie musisz mi już pomagać. - Spojrzał na nią znacząco.
- Co?! Żartujesz sobie ze mnie?! - oburzyła się.
- Uspokój się. Po prostu uważam, że pomogłaś wystarczająco znajdując klucz. Teraz sam sobie poradzę.
- Jasne, nie wątpię - odpowiedziała chłodnym tonem.
- Czy ty coś sugerujesz? - zapytał lekko rozdrażniony chłopak.
- Nie, zupełnie nic nie sugeruję - odpowiedziała z sarkazmem.
Nie czekając na reakcję ze strony chłopaka Renn trzasnęła drzwiami i wzburzona wyszła na hałaśliwy, szkolny korytarz. Tysiące myśli zaczęło krążyć jej po głowię. Była tak strasznie zawiedziona i wściekła. Dureń! Jak może spokojnie siedzieć i patrzeć na jego starania? Nie zostawi go samego. Właśnie! To nie w jej stylu! Skoro nie może na niego liczyć to sama znajdzie złodzieja. Przecież gdzieś musiał zostawić jakiś ślad, małą wskazówkę, która czeka na znalezienie. Tylko gdzie jej szukać?! Hmm... Gdyby się nad tym dokładnie zastanowić to jedynym, pewnym miejscem jest pokój nauczycielski, a dzisiaj rada pedagogiczna. Jeżeli udałoby się jej zmieścić w dziesięciu minutach nikt nie zauważyłby jej zniknięcia.
Renn szybko przeszła do czynów. Nie wzbudzając podejrzeń spokojnie przeszła pustym korytarzem, aż dotarła do drzwi pokoju nauczycielskiego. Rozejrzała się po korytarzu i spokojnie nacisnęła klamkę. Drzwi nie ustąpiły, zostały zamknięte na amen (a dokładniej na klucz). Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni spodni wsuwkę do włosów, znowu upewniła się, czy nikogo nie ma w pobliżu. Zaczęła majstrować wsuwką w dziurce od klucza. Zabawne, nigdy nie myślała, że przyda jej się ta sztuka. Następnym razem postawi swojemu młodszemu bratu wielki deser lodowy za nauczenie jej tak przydatnej rzeczy. Zamek kliknął i drzwi do pokoju stanęły otworem.
Czerwonooka na palcach weszła do pomieszczenia i zaczęła w nim myszkować. Po chwili przypomniała sobie o drzwiach i na powrót je zamknęła. Dziewczyna podeszła do szafek z aktami uczniów. Zaczęła szukać konkretnych nazwisk, po wyciągnięciu teczek poszukała kart ocen. Na wszelki wypadek zrobiła zdjęcia telefonem. W końcu powoli rozejrzała się po całym pomieszczeniu. Prawię poddałaby się, gdyby nie zauważyła małej, turkusowej kulki. Wszędzie było ich pełno. Renn schyliła się pod stolik i zobaczyła rozerwaną bransoletkę.
Bransoletka bez wątpienia należała do dziewczyny, na sznurku zostało parę turkusowych perełek. Naglę usłyszała szczęk zamka. W panice zaczęła szukać kryjówki.
- Szlak! - usłyszała zza drzwi.
Renn szybko wpadła za szafę.
Kliknięcie.
Ktoś wszedł do pokoju nauczycielskiego. Kroki powoli zbliżały się do jej kryjówki, co jakiś czas przystając. Po chwili do uszu dziewczyny doszedł trzask, jakby coś ciężkiego z impetem uderzyło o podłogę.
- Panie Farazowski! - krzyknęła oburzona nauczycielka biologi.
Była to straszna, nudna i poważna kobieta w średnim wieku. Cały czas chodziła w „babcinych” garsonkach, każdy kolor zakładała innego dnia, np. w poniedziałek niebieski, a w czwartek różowy. Włosy upinała w ciasny kok, a twarz malowała w staromodny sposób - oczy pomalowane niebieskimi cieniami, a usta krzykliwie podkreślone czerwoną szminką - co powodowało dość zabawną reakcję uczniów. O nie, tylko nie myślcie, że taka zabawa była też na lekcji. Biologia spokojnie konkurowała o miano najnudniejszej lekcji razem z lekcjami języków obcych. Dlaczego? To banalnie proste, uczniowie zamiast słuchać długich wykładów jak na historii po prostu przepisywali wszystkie możliwe definicje jakie znaleźli w podręczniku. Właśnie dlatego nauczycielka biologi został przezwana Formułką, najnudniejszą nauczycielką Słodkiego Amoris.
- Prze-przepraszam - odezwał się pan Farazowski.
- Na miłość boską! Proszę na następny raz uważać!
Nauczyciele rozmawiając o czymś tam ruszyli znowu w stronę pokoju nauczycielskiego. Osoba w pomieszczeniu zaczęła wyraźnie panikować. Kroki zaczęły zbliżać się coraz szybciej w stronę kryjówki dziewczyny.
- Co ty tu robisz? - zapytał szeptem Nataniel.
- A nie widać?! - odpowiedziała cicho pytaniem na pytanie.
- Ciszej. - Chłopak wepchnął się obok niej.
- Ej! Znajdź sobie własną kryjówkę. Nie mam zamia...
- Cicho. - Nataniel zakrył dłonią usta dziewczyny.
Policzki Renn zapłonęły czerwienią, podobnie jak policzki chłopaka. Dla uspokojenia dziewczyna zaczęła głęboko oddychać. Nataniel pachniał trochę jak nowe książki i proszek do prania? Z zamyślenia wyrwał ją trzask otwieranych drzwi.
- Otwarte? - zdumiał się Farazowski. - Pewnie nie zamknąłem.
Para za szafą wysłuchała długiej reprymendy Formułki o zapominalstwie i jego konsekwencjach. Nauczyciele krzątali się jakiś czas  po pomieszczeniu, aż wyszli na korytarz. Uczniowie poczekali, aż zamek kliknie. Potem nasłuchiwali kroków odbijających się echem po korytarzu. Po czasie, który wydawał się wiecznością kroki ucichły.
Para wyszła za swojej kryjówki.
- Renn co ty tu robisz? - zapytał ponownie Nataniel.
- Nie twój interes - burknęła dziewczyna.
- Wiesz co by się stało, gdyby pan Farazowski cię tu znalazł? Wiesz co zrobiłaby ci Formułka?
- Nie zapominaj, że ciebie też to dotyczy. - Szturchnęła go w klatkę piersiową.
- Wiem. Chciałem po prostu coś sprawdzić. - Ominął jej spojrzenie.
Dziewczyna nie zwracając już na niego uwagi podeszła do drzwi i szarpnęła za klamkę. Klamka nawet nie drgnęła. Farazowski musiał zamknąć drzwi.
- Cholera - mruknęła pod nosem.
- Co się stało? - Nataniel stanął za nią.
- Zamknięte. - Dziewczyna pokazała na drzwi.
- Spokojnie, mam klucz. - Wyciągnął przedmiot z kieszeni. - Zaraz otworzę.
Zamek kliknął, a Renn rozejrzała się po korytarzu i czym prędzej wyszła z pokoju nauczycielskiego. Bez żadnego „dziękuję”, bez „cześć”, ale za to z dowodem.
Zdobyła swoją małą wskazówkę, która była jej tak potrzebna. Czas wszystko dokładnie przemyśleć w domu, na spokojnie, z pamiętnikiem i kubkiem kakao w ręce.

***

Hej, hej, hej :D Już święta, no dobra~ święta za parę dni ale co tam. Ważne, że już napisałam rozdział, przyjmijmy że to taki prezent ode mnie dla was. Z okazji Bożego Narodzenia i Sylwestra życzę wam wszystkiego najlepszego, duuuużo prezentów, jedzonka (zwłasza jedzonka :3 ) i oczywiście wesołego Sylwestra ^^. Ok nie jestem mistrzem składania życzeń bądźmy szczerzy. Mimo to liczy się gest :) Wiecie co ? Brak mi tematu do pisania XD Dobra kończę, zachęcam was do komentowania, zwłaszcza że dzisiaj więcej opisów (chyba).
Fochatka życzy wesołych świąt i odmeldowuje się !

2 komentarze:

  1. Fochatka, z przyjemnością informuje Cię, że zostałaś nominowana do Lba!
    Więcej szczegółów znajdziesz tutaj:
    http://opowiadania3452.blogspot.com/2015/12/lba-1-i-2.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Renn jaki wsuwkowy włamywacz ^^
    Rozdział cudowny, widać wielki postęp od ostatniego :) Jak to mówią "praktyka czyni mistrza" czy jakoś tak to było XDD
    No przesyłam Ci wenę i uściski, pozdrawiam serdecznie :* ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L