poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 4

Trzy słowa lekcje, lekcje i jeszcze raz lekcje. Cały dzień spędziłam na lekcjach, za to przerwy przegadałam z Iris. Okazało się, że wiele nas łączy. Na długiej przerwie przechodziłam obok pokoju gospodarzy i usłyszałam łoskot. Weszłam bez pukania i zobaczyłam Nataniela pochylonego nad dużymi segregatorami. Podeszłam, żeby mu pomóc. Oczywiście, co to za dzień bez wypadku.  Moja czerwona spódniczka zahaczyła o kant stołu, co spowodowało jeszcze więcej hałasu. Runęłam jak długa, moja czarna koszulka na ramkach nie złagodziła upadku. Nataniel zerwał się jak oparzony i pomógł mi wstać. 
- Nic ci nie jest? - zapytał z przejęciem. 
- Nie, tylko ramię mnie trochę boli. 
- Gdzie? -
Wysunęłam prawą rękę przed siebie.
- Nie martw się, zostanie ci tylko siniak. Po co tu przyszłaś? 
- Usłyszałam hałas i chciałam sprawdzić, co się stało. 
- Wiesz... - Zrobił się cały czerwony. - Wszedłem tu dopiero, byłem na spotkaniu przewodniczących klas. Szuflada była wysunięta i się przewróciłem, pewnie mój zastępca zapomniał o zamknięciu jej. 
- Hahaha, widać nie tylko ja mam pecha. 
- Tak, hahaha. 
Wstaliśmy i zaczęliśmy sprzątać bałagan na ziemi, cały czas się śmiejąc. 
- Właśnie, dyrektorka chciała, żebyś zapisała się do klubu. 
- Co? Po co? - byłam zdziwiona. 
- Z tego, co wyczytałem w twojej teczce wynika, że lubisz się udzielać. 
- Serio? - Zrobiłam minę w stylu „Wow, coś mi wyszło (chyba)” - Czekaj, czytałeś moją teczkę? 
- No wiesz... - Znowu się zaczerwienił. - Wiem tylko, że przez trzy lata gimnazjum organizowałaś koncerty charytatywne, z dużym sukcesem. Bardzo dużo robiłaś dla niepełnosprawnych. 
- No wiesz. - Udałam oburzenie i próbowałam zakończyć temat. 
- Mamy tu klub koszykówki i ogrodników. Wszystkie inne kluby są pełne, na pewno nie chcesz wstąpić do któregoś? - Nataniel nie odpuszczał. 
- Emm... to jest kuszące, ale nie mam czasu po szkole. Co drugi tydzień pracuje i zajmuje się innymi, ważnymi sprawami. 
- O, szkoda. - Wyglądał na zawiedzionego.
Posprzątaliśmy papiery i wyszłam, znów zaczęły się lekcje. Dopiero po ostatnim dzwonku zaczęło być ciekawie. Na moim przedramieniu pokazał się duży, bardzo DUŻY siniak. Moja motocyklowa kurtka zasłoniła ślady mojego spotkania z ziemią. Kastiel czekał przed szkołą, nie widział mnie, bo właśnie z kimś rozmawiał. Obok niego stał chłopak z białymi włosami, dziwnie ubrany. 
- Kastiel! - Pomachałam mu i podbiegłam do niego. - Miałeś poczekać na dziedzińcu - powiedziałam z pretensją. 
-Przepraszam, to ja go odciągnąłem od szkoły. Czy my się znamy? - zapytał chłopak i spojrzał na mnie przenikliwie. 
- Nie, jestem tu nowa, mam na imię Renn. A ty jesteś? 
- Lysander, Kastiel to mój przyjaciel. - Kiedy to mówił zauważyłam, że ma dwukolorowe tęczówki, jedna była zielona, a druga żółta. 
- Masz fantastyczne oczy, używasz soczewek? - wypaliłam bez zastanowienia. 
- D-dzięki, ale wolę o tym nie mówić. - Zrobił się czerwony. 
- A co krwistobarwne soczewki już wyszły z mody? -  zapytał, dotąd milczący, Kastiel. 
- Wiesz, ja nie mam soczewek. - Zawsze wszyscy myślą, że to soczewki, nie lubię tego tłumaczyć, chociaż muszę. - To moje najnaturalniejsze oczy. - Chłopacy zostali wbici w ziemie. 
- Uważam, że mają one swój urok. - Lysander lekko się uśmiechnął, a Kastiel spiorunował go morderczym spojrzeniem - Wybaczcie mi, ale muszę iść. - Zniknął nam z oczu. 
Kastiel i ja poszliśmy robić obchód ulic miasta. 
- Serio to twoje prawdziwe oczy? 
- Mhm, wiem są dziwne. 
- Tak, ale mają swój urok.
Spojrzałam na rudzielca.
- Dzięki nim przykuwasz wzrok. Jesteś niepowtarzalna. 
- Lysander wie, że go cytujesz? 
- Mam po prostu podobne zdanie. 
- Jasne. - Uniosłam ręce w obronnym geście. 
Ten mały gest sprawił, że torba spadła mi prosto na siniak. Mimowolnie syknęłam z bólu. 
- Co ci jest? - zapytał zmartwiony chłopak, podszedł do mnie i odsłonił moje ramię. - Kto ci to zrobił?! Z chęcią mu przywalę. - Zaczął się wściekać. 
- No wiesz... to dosyć zabawne. Usłyszałam hałas i chciałam to sprawdzić, i wtedy zobaczyłam Nataniela... 
- Czekaj! Ten koleś cię uderzył?! - Kastiel ze złości zrobił się czerwony. - Co za dupek! Nie umie bić się z facetami , to sobie ćwiczy na tobie?! O, jak ja go dorwę!!! Tak mu walne w ten durny ryj, że się nie podniesie! 
- Kastiel, nie! To ja sama się przewróciłam. 
Rudzielec nie odzywał się prze chwilę. 
- Nie rozumiem, po co do niego tak chodzisz? Zakochałaś się w nim czy co? 
- Nie. - Zrobiłam się czerwona. - On jest po prostu miły i łatwiej się z nim dogadać, niż z tobą. 
- Wolisz takiego sztywniaka ode mnie? 
- Nie powiedziałam kogo wolę! Skończ temat, dobra?! 
- Ok.
Rozpaczliwie próbowaliśmy znaleźć inny temat.
- Podoba ci się miasto? 
- Tak, jest ładne. Nie takie wielkie jak poprzednie, ale o wiele lepsze. 
- A co twoi starzy myślą o tym miejscu? 
- Ja... mieszkam sama. - Zaczęłam się tłumaczyć: - Od rozwodu, nie mieszkam ani z jednym , ani z drugim. 
- Moich rodziców też często nie ma w domu. Pracują w liniach lotniczych i latają na długie dystanse po całym świecie. 
Pogadaliśmy o naszych rodzicach, ale unikaliśmy tematu szkoły. To pierwszy raz kiedy zwierzyłam się jakiemuś innemu chłopakowi niż Samowi. Doszliśmy do mojego domu. Zajęta myślami o Samie przypomniałam sobie jego twarz. 
- To pa. - Przytuliłam Kastiela na pożegnanie. 
- C-co ty robisz?! - Odsunął się, był cały czerwony. 
- Sorki, przypominasz mi kogoś. Znowu się zagapiłam. - Też zrobiłam się czerwona. 
- Nie szkodzi, za to cię lubię... - Spojrzałam na niego pytająco. - Jesteś najbardziej zakręconą, szaloną i szczerą niezdarą tego świata. - Uśmiechnął się do mnie. 
- Dzięki... To ja... - Pokazałam bezradnie na dom. - Ten... Już pójdę... - Pobiegłam do domu. 
Daje wam słowo, moje policzki są czerwone, aż do teraz. Nie był to najwyższej klasy komplement, ale z ust Kastiela to coś. Ciekawe o czym teraz myśli?

***

 Znowu spóźniłam się z rozdziałem  -__- . Tym razem to nie moja wina, Saanni mam nadzieje, że w końcu udało wygrać ci się z Wiedźminem. TERAZ NA POWAŻNIE: Koniec roku jest już za chwilę i korzystając z okazji chcę złożyć życzenia wszystkim uczniom, a w szczególności uczniom trzeciej klasy gimnazjum, jako że sama jestem w trzeciej klasie i stoję przed wyborem nowej szkoły.

Życzę wam miłych i pogodnych wakacji, dużo zabawy, śmiechu, nowych znajomych i super przygód. Niech wszyscy z was dostaną się do upragnionej szkoły i będą z niej zadowoleni. Nabierzcie siły na ten nowy rok i przeszalejcie całe wakacje. W skrócie 22% śmiechu, 50% szaleństwa i 27% znajomych i imprez oraz oczywiście 1% dobrej pogody. Miłych wakacji kochani ;)
 Korekta- Saanni
.Chcesz dowiedzieć się o mnie więcej? Wejdź w zakładkę "O mnie".

2 komentarze:

  1. O jeeej :D Zrobiłaś z Kastiela takiego słodziaka, że aż mam ochotę go uściskać :) Super rozdział, lecę czytać dalej :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajowee ;D. Kastiel jest tu przeuroczy XD. Ale ja lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L