sobota, 18 czerwca 2016

Rozdział 19

Tak wiem, nie pisałam szmat czasu, ale to nie moja wina! ...No dobra, trochę moja, ale tylko troszeczkę, reszta winy spada na Daniela. Tak, dokładnie! To jego wina! Ups... Teraz muszę powiedzieć wam wszystko? Tia, tak myślałam szykujcie się na dawkę informacji.
Od naszej pierwszej randki minął szmat czasu - dwa tygodnie. Daniel naprawdę szybko przechodzi do rzeczy, nie wiem czy to miłość, nie wiem nawet czy jesteśmy parą, ale żyje się chwilą. Daniel to mój pierwszy chłopak, więc nie czepiajcie się mnie, nie mam doświadczenia. Wracając do tematu randek, jak mówiłam spotykałam się z Danielem przez dwa tygodnie - codziennie. Do egzaminów został tydzień, ale nie mogę się na niczym skupić. Co do innych spraw... Chłopcy są dziwnie małomówni, nie do końca wiem, o co im chodzi. Może obrazili się za tą sytuacje przed szkołą, kto wiem. Na szczęście nikomu o tym nie wspomnieli, byłby problem gdyby dowiedziała się o tym Roza, a jeszcze gorzej byłoby gdyby Nataniel wypaplał coś Melanii. Co ona by sobie o mnie pomyślała? To nie moja wina, że tak wyszło z jej bratem. Nie powinnam się tym zamartwiać, ale trochę mi głupio z nią teraz rozmawiać.
Ja tu tak piszę i piszę, choć nie powinnam, chcecie wiedzieć dlaczego? ...No dobra, powiem wam, zaprosiłam Daniela do siebie, tak długo nalegał, aż się zgodziłam, dlatego piszę. Siedzę na kanapie w swojej ulubionej sukience i czekam, nawet udało mi się wypchnąć psy na parę godzin. O, dzwonek. Życzcie mi szczęścia.
Prawie pobiegłam do drzwi, taka byłam podniecona. Przystanęłam tylko przy lustrze, żeby sprawdzić makijaż, głupio by było stanąć w drzwiach z rozmazanym tuszem. Poprawiłam sukienkę i poleciałam otworzyć. Na ganku stał brunet z dużym bukietem czerwonych róż.
- Hej piękna. - Pocałował mnie w policzek. - Wyglądasz jeszcze lepiej niż zwykle.
- A ty jak zawsze słodzisz. - Złapałam go za rękę. - Wejdź, bo jeszcze sąsiadka zacznie się gapić.
- Co? Chyba nie boisz się, co o nas pomyślą? - Pociągnęłam go lekko w stronę domu.
- Nie o to mi chodzi. Po prostu... - Zarumieniłam się lekko. - Wolałabym zostać z tobą sam na sam, bez żadnej wścibskiej babci z naprzeciwka.
- Nie boisz się wielkich psów, ale boisz się starszej pani wyglądającej przez okno? - Brunet zaśmiał się cicho.
- A widziałeś jak się gapi? Wstajesz o szóstej rano, spokojny, nic nikomu nie robisz, podchodzisz do okna, a ona już na czatach! W szlafroku, z kotem i herbatą, bezczelnie macha do ciebie i się gapi!
Daniel zaczął się ze mnie śmiać, co dało mi szansę wciągnięcia go do domu. Nie uwierzycie, ale gdy tylko zamykałam drzwi, staruszka z naprzeciwka zaczęła zasłaniać firanę. I co?! Nie zwariowałam.
- Renn gapisz się! - krzyknął z salonu Daniel.
- Nie gapie! - odkrzyknęłam mu.
Weszłam do salonu i przeszłam do kuchni. Chłopak rozsiadł się na kanapie, a jego wzrok podążał za każdym moim ruchem. Niby do tego przywykłam, ale nadal czułam się trochę nieswojo.
Zabrałam się za nakładanie jedzenia. Zrobiłam swoje najlepsze danie - spaghetti, a w lodówce stały dwa desery lodowe, oby się nie roztopiły. Wrzuciłam spaghetti do mikrofali i usiadłam obok bruneta, ten objął mnie ramieniem i chwilę ze mną porozmawiał. W końcu mikrofala zapiszczała, więc przenieśliśmy się z kanapy do stołu. Nagle Daniel wyjął butelkę wina i nalał alkohol do dwóch kieliszków.
- Czemu mnie też nalewasz? - zapytałam zaskoczona.
- A co? Przeszkadza ci to? - Chłopak odstawił butelkę na stół.
- Wiesz, nie powinnam...
- Daj spokój, na pewno piłaś już alkohol. - Demonstracyjnie napił się ze swojego kieliszka.
- Byłam na paru imprezach zakrapianych alkoholem, ale zawsze kończyło się na jednym piwie.
- Ale wino to nie piwo. - Podsunął mi kieliszek. - No dalej, jeden kieliszek nie zrobi różnicy.
Z wahaniem podniosłam naczynie do ust i wzięłam jeden drobny łyk, dobrze smakowało. Skończyłam na dwóch kieliszkach. Czułam się trochę lżejsza, ale nadal trzeźwa. Jak widać wino to nie piwo, po jednym piwie nie czułam nic, a tu proszę. Chyba wypadłam z rytmu imprez alkoholowych.
Daniel wypił resztę butelki, w między czasie poflirtowaliśmy, pożartowaliśmy i pogadaliśmy. Na stole zrobił się mały syf, a co jak co, ale sprzątnąć wypadało. Nikt chyba nie lubi brudu na stole, zwłaszcza podczas kolacji. Wyciągnęłam lody na blat i zaczęłam sprzątać. Wrzuciłam naczynia do zlewu i zaczęłam je myć. Myłam już ostatni talerz, kiedy Daniel podszedł i przytulił się do mnie od tyłu.
- Kolacja była pyszna - wymruczał.
- Dz-dzięki.
Jego ręce powędrowały w górę.
- Ej, przestań. - Lekko zepchnęłam je na poprzednie miejsce.
- Oj, daj spokój. - Obrócił mnie od siebie. - Po kolacji należy zająć się innymi, ciekawszymi rzeczami. - Ręce powędrowały w dół.
- Nie mam ochoty na te twoje „inne” rzeczy. - Odepchnęłam go od siebie, zabawa się skończyła.
- Nie bądź taka... - Chłopak nadal starał się mnie zbajerować.
- Jaka? - zapytałam zimno.
- Jesteś taka niedostępna, nigdy nie byłaś z chłopakiem? Założę się, że chciałabyś to zrobić.
Zdecydowanym ruchem spoliczkowałam Daniela. Chłopak złapał się za twarz i z wyrzutem spojrzał mi w oczy. Uśmiechnął się okropnie i wycharczał:
- Jesteś żałosna. Myślisz, że nie widziałem jak się cieszysz z każdej randki. Pewnie myślałaś „Tak fajnie jest mieć chłopaka”. Naiwniaczka z ciebie, raczej, że nie chodziło mi tu o miłość. - Zaśmiał się.
- Chciałeś się tylko przespać z licealistką? - Poczułam jak coś we mnie pęka, ale nie pokarze mu jak mi przykro, nie dam tej gnidzie takiej satysfakcji.
- Jasne, że tak! Nie mów mi tylko, że liczyłaś na coś więcej... Liczyłaś?! Hahaha, naprawdę jesteś naiwna - zarechotał.
Nie wytrzymałam, chwyciłam bruneta za koszulę i popchnęłam go na ścianę. Złapałam pucharek lodów, a potem nie czekając, aż ta świnia się podniesie wylałam całą zawartość naczynia prosto na jego głowę. Po czym złapałam brata Melanii za szmaty i wywaliłam za drzwi. Chłopak potknął się i upadł na ganek.
- Jesteś nikim! - zaczął wrzeszczeć.- Jesteś tylko głupią suką! Naiwną, głupią suką!
Zatrzasnęłam drzwi, bez słowa, bez emocji. Czułam się pusta, jakbym nigdy nic nie czuła. Osunęłam się pod drzwi, objęłam kolana i zaczęłam płakać. To boli, to boli, to boli, tak bardzo boli! Byłam głupia i naiwna, akurat w tym się z nim zgodzę. Dałam się omamić pierwszemu lepszemu sukinsynowi, jestem taka głupia! Kiedyś powiedziałam Lysandrowi, że nie wiem czym jest miłość, nadal nie wiem, ale już wiem czym się kończy - bólem.
***
Nigdy nikomu nie wspomniałam o Danielu, za bardzo się wstydziłam. Starałam się czymś zająć, musiałam przestać myśleć o tym dniu, o tej kolacji.
Dopiero potem dowiedziałam się wszystkiego od Melanii. Przyszła mnie przeprosić za zachowanie brata, nie wiem skąd się dowiedziała o całym zajściu, pewnie Daniel jej powiedział. Mela wszystko mi wytłumaczyła, jej brat zawsze był trzymany krótko, zawsze traktowany surowiej przez rodziców, aż poszedł na studia. Rodzice nie mogli kontrolować go wiecznie i wszędzie - rozbrykał się. Bawił się dziewczynami, zmieniał je jak rękawiczki, twierdził, że „On zawsze zdobywa to czego chcę.”. Pewnie zawsze tak było, ale w końcu nawinęłam się ja i dostał solidną nauczkę. Nigdy nie będę już tak podchodzić do ludzi, jestem za naiwna.

***

Teraz mnie zabijecie. -_-  No, ale zanim o tym napiszę mam parę informacji. Mam nadzieje, że nie puścicie ich mimo uszu i spokojnie przeczytacie. Mówiłam/pisałam ostatnio, że w wakacje wyjdę do was z moim autorskim opowiadaniem. Tak się jednak nie stanie, postanowiłam poświęcić dwa miesiące wakacji na dopracowaniu kilku szczegółów. Dlatego nie przyzwyczajajcie się, tylko do pisanego przeze mnie fanfica.
A teraz do prawidłowego tematu, na czym to ja skończyłam... Aha już mam, zabijecie mnie, na 100%. Ale spokojnie odłóżcie te ostre przedmioty i doczytajcie to do końca. Na samym początku chciałam stworzyć miłego i słodkiego chłopaka oraz konkurencje dla reszty. Jednak krótko przed zabraniem się za ten i poprzedni rozdział zauważyłam, że nic nowego nie wniosłoby to do fabuły. Potem doszłam do wniosku, że czas by sama Renn się czegoś nauczyła, czegoś realnego i bliskiego naszym czasom, a nie oszukujmy się bo takie sytuacje dzieją się czasami tuż obok nas. Nie jestem fanką przesładzania historii i utrzymywania jej w wielkiej bańce ideału, coś kiedyś musi się zniszczyć. Z resztą sądzę, że tak kropla pikanterii była nam nieco potrzebna. *.*
Baj, baj. :*
PS. Zapraszam do oddania głosu w ankiecie. Sami zdecydujcie z kim Renn powinna być  w parze w biegu na orientację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Domi L