czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 1

Plecy bolały. Kolana się pode mną uginały. Ręce drżały. Cały dzień pracowałam w kawiarni, bez chwili przerwy nosząc tace z kawą od jednego stolika, do drugiego. Na szczęście za godzinę miałam wrócić do domu.
Podeszłam do miejsca przy oknie. Siedział przy nim rudowłosy chłopak, widać było, że jest zirytowany, pewnie czekał na kogoś. Zebrałam siły, wyprostowałam się, poprawiłam strój i doprowadziłam mój kucyk do porządku. Poszłam w jego stronę wolnym i pewnym krokiem.
- Dobry wieczór, co panu podać? - zapytałam z wystudiowanym profesjonalizmem.

- Nareszcie! Ile można czekać?! Cole - powiedział z irytacją.

- Zaraz przyniosę - powiedziałam idąc do lady.
Przy ladzie stał Zack, mój dobry znajomy i towarzysz niedoli. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się i wskazał krzesło przed ladą.
- Co tam? Obsłużyłaś tego rudego? - zapytał żartobliwie.

- Tak, chciał cole - uśmiechnęłam się ciepło.

- Jak się czujesz? Pracujesz tu dopiero od miesiąca, a wyglądasz jakbyś pracowała dobry rok. - Rzucił mi zatroskane spojrzenie.
- Czuje się strasznie, wszystko mnie boli, a od jutra zaczynam nową szkołę. - Wyżaliłam się.
- Czyli wcześniej nie chodziłaś do szkoły?!
- Jasne, że chodziłam, tylko ona była w sąsiednim mieście. Teraz będę miał bliżej do domu i do pracy.
- Idziesz do Słodkiego Amorisa? To najfajniejsza szkoła jaką znam. - Uśmiechnął się przyjaźnie. - Masz cole, zanieś ją i zaczniemy sprzątać.

Zack postawił zamówienie na mojej tacy i zaczął czyścić ladę. Z trudem podniosłam się z krzesła i podeszłam do stolika rudzielca.
- Proszę, zamówienie. - Odeszłam nim klient zdążył odpowiedzieć.

Wzięłam ścierkę z lady i zabrałam się do czyszczenia stołów. Super, pewnie znowu zostanę po godzinach, a muszę jeszcze zrobić zakupy, pomyślałam z goryczą. Wycierałam stolik, za stolikiem, włosy zaczęły wpadać mi do oczu. Klient wyszedł i zostawił pieniądze na stole. Szybko umyłam podłogę, pożegnałam się z Zackiem i wyszłam z pracy. Pobiegłam na bazar, zrobiłam zakupy i zawróciłam do domu.

Spojrzałam na zegarek, pokazywał dziesięć po dziewiątej, na pewno jutro spóźnię się do szkoły. Doszłam do swojego małego domu. Otworzyłam drzwi, ledwie położyłam zakupy i zdjęłam swoją skórzaną kurtkę, a z pokoju wyleciały trzy cienie. To były moje psy, każdy był dobermanem, a różniły się tylko kolorami obroży. Pierwszy podbiegł Herkules (czarna obroża), potem Ares (czerwona obroża), a na końcu Ramzes (srebrna obroża).
Poszłam na górę do pokoju, odpuściłam sobie kolacje, wzięłam prysznic i poszłam spać. Przyznam się wam szczerze, że jedyne co czekało na mnie w domu to moje psy, od rozwodu rodziców mieszkam sama. Mój ojciec daje mi tylko alimenty i nie wtrąca się w moje życie. Najbardziej tęsknie za mamą i braćmi, zostali w moim rodzinnym mieście, ale często do nich dzwonię, więc nie jest tak źle. Wiem, że moja mama ma dużo pracy, w końcu jest teraz sama z czwórką dzieci, mimo to zasila moje konto, co miesiąc, ale rzadko korzystam z jej pieniędzy. Wolę odpowiadać sama za siebie. Idę spać, jak nic się spóźnię.


***

To mój pierwszy wpis mam nadzieję, że nie jest zbyt krótki. Dziękuje za pomoc z korektą Saanni, jesteś najlepsza :).
Jeżeli coś wam się podoba lub nie piszcie w komentarzach chętnie poznam waszą opinię. Chcesz dowiedzieć się o mnie więcej? Wejdź w zakładkę "O mnie". Niedługo napiszę znowu :)

2 komentarze:

  1. :3 ciekawie się zapowiada! Lecę czytać dalej :)
    Mój pieseł też ma na imię Ares B)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L